Kilkadziesiąt osób zebrało się dzisiaj w centrum Kairu. Wcześniej egipskie MSW zabroniło przeprowadzania kolejnych antyprezydenckich manifestacji. Dzień wcześniej w wielotysięcznych protestach przeciwko władzom zginęły cztery osoby.

Na placu przed kompleksem sądowym, gdzie rozpoczęły się niektóre wczorajsze demonstracje, zgromadziło się kilkudziesięciu protestujących. Wcześniej resort spraw wewnętrznych w wydanym komunikacie podał, że niedozwolony jest żaden akt prowokacji, wiec protestacyjny, marsz ani manifestacja. Dziś na ulicach Kairu rozmieszczono tysiące policjantów. Rano w mieście było spokojnie.

Wezwania do nowych protestów pojawiły się na portalach społecznościowych. Prodemokratyczna grupa młodzieżowa "Ruch 6 kwietnia", która stoi za organizacją wtorkowych demonstracji, zaapelowała rano na Facebooku do mieszkańców Egiptu o przeprowadzenie kolejnych protestów w dniu dzisiejszym i każdym kolejnym aż do odejścia (prezydenta Hosniego) Mubaraka. Inny portal społecznościowy Twitter, wykorzystywany do organizacji manifestacji, jest niedostępny od wczorajszego popołudnia w Egipcie - poinformowano na stronie portalu. Internauci okrzyknęli wczorajszy dzień "dniem gniewu" przeciwko biedzie i represjom. W protestach, które wybuchły m.in. w Kairze, Aleksandrii, Suezie i Ismailii, zginęło dwóch policjantów oraz dwóch protestujących. Wczoraj informowano o trzech ofiarach śmiertelnych, jednak dzisiaj źródła medyczne potwierdziły śmierć kolejnej osoby w Suezie. Jako przyczynę zgonu podano rany od gumowych kul. Według agencji AP, w całym Egipcie rannych zostało ok. 250 osób.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Zdaniem anonimowych przedstawicieli sił bezpieczeństwa podczas największych od lat antyprezydenckich protestów zatrzymano nawet 200 osób. Najprawdopodobniej ich liczba będzie jeszcze większa, gdy władze przeanalizują policyjne nagrania wideo z demonstracji. Dzisiejszej nocy, policja rozpędziła uczestników demonstracji na placu Tahrir w centrum Kairu używając gazu łzawiącego i bijąc protestujących. Demonstrujący domagali się ustąpienia prezydenta Mubaraka i premiera Ahmeda Mohammeda Nazifa, rozwiązania parlamentu i stworzenia rządu jedności narodowej.

Blisko połowa z 80-milionowej ludności Egiptu żyje poniżej lub na granicy ubóstwa, czyli za 2 dolary dziennie lub mniej. Podobnie jak Tunezyjczycy Egipcjanie skarżą się na wysokie ceny żywności, bezrobocie i autorytarne rządy, które zazwyczaj szybko tłumią protesty. W Tunezji krwawe demonstracje doprowadziły do obalenia prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego, który krajem rządził przez ponad 20 lat.