Zawrotnie rośnie liczba młodych Francuzów, którzy chcą walczyć z islamskimi terrorystami i chronić przed nimi rodaków w szeregach policji. Od ponad półtora miesiąca – czyli od czasu serii krwawych zamachów w Paryżu – liczba chętnych wzrosła aż czterokrotnie.
Komentatorzy sugerują, że to zaskakujący rezultat listopadowej serii ataków. Praca policjantów jest postrzegana jako jeszcze bardziej niebezpieczna niż zwykle, ale liczba chętnych stale rośnie. Kandydaci tłumaczą, że chcą bronić obywateli, czuwać nad ich bezpieczeństwem i czuć, że ich praca jest niezwykle ważna dla społeczeństwa.
Większość obserwatorów podkreśla, że od czasu listopadowej fali ataków i udaremnienia kolejnych zamachów policjanci zaczęli się cieszyć we Francji ogromnym szacunkiem. Są postrzegani - wraz z żołnierzami patrolującymi ulice - jako ostatnia linia obrony przed muzułmańskimi ekstremistami.
Wszyscy francuscy obywatele zrozumieli nagle, ze potrzeba więcej policjantów, by bronić naszego kraju przed atakami barbarzyńców - wyjaśnia korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi paryski emeryt. Trzeba walczyć z terrorystami. Nie możemy dać się zastraszyć. Zrozumieliśmy, że to właśnie dzięki policjantom możemy żyć prawie normalnie. Nic dziwnego, ze młodzi chcą być funkcjonariuszami - tłumaczy paryżanka z dwojgiem dzieci.
Wielu specjalistów sugeruje jednak, że wzrost liczby chętnych do pracy w policji spowodowany jest również rekordowym bezrobociem. Prezydent Francois Hollande zapowiedział po listopadowych zamachach, że liczba funkcjonariuszy zostanie drastycznie zwiększona we Francji. Wielu młodych ludzi zdało sobie sprawę, że to świetna okazja, by znaleźć stała prace.
(MN)