Ekshumacja po tylu latach niewiele wniesie, do tego, co już wiemy na temat śmierci Stanisława Pyjasa - twierdzi w rozmowie z dziennikarzami RMF FM dwoje lekarzy z Krakowskiego Zakładu Medycyny Sądowej, którzy w 1977 roku robili sekcję zwłok krakowskiego studenta. Decyzję o ekshumacji ogłosił na antenie RMF FM prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka.
Ekshumacja po tylu latach to badanie samych kości. Mamy znikomą ilość tkanki miękkiej - mówi Jan Kołodziej, jeden z lekarzy, którzy 33 lata temu przeprowadzał sekcję zwłok. Dodaje, że nie da się ustalić, czy został on uduszony.
Doktor Barbara Próchnicka zapewnia z kolei, że sekcja zwłok Pyjasa w 1977 roku została bardzo skrupulatnie wykonana. Wykazała ślady urazów na ciele. (…) To one doprowadziły do zachłyśnięcia się krwią do dróg oddechowych. To była przyczyna zgonu - opisuje. Jak doszło do tych urazów, sekcja nie odpowiada. To musi wykazać śledztwo - zaznacza.
Wszystko będzie zależało od stanu, w jakim znajdować się będą szczątki. Jeśli upływ czasu i warunki, w jakich spoczywały przez ostatnie 33 lata, pozwolą na uzyskanie odpowiedzi na pytanie, jak zginął Stanisław Pyjas, to historycy uzyskają wreszcie ostateczną pewność, że został zamordowany, a prokuratorzy - możliwość ścigania i ukarania osób odpowiedzialnych za tę śmierć. Jeśli potwierdziłaby się hipoteza o śmiertelnym pobiciu, którego mocodawcami byli oficerowie SB, a wykonawcą - bokser Cracovii Marian Węclewicz, to IPN mógłby ścigać jedynie tych pierwszych. Węclewicz zginął bowiem w tajemniczych okolicznościach krótko po śmierci Pyjasa. Nie da się wykluczyć, że ręka sprawiedliwości mogłaby też dosięgnąć ówczesnych współpracowników SB, którzy pomagali w inwigilacji swego kolegi, w tym tego najbardziej znanego - Ketmana, czyli Lesława Maleszki.
Decyzja musiała wynikać z całokształtu zebranych materiałów, musi się ona bronić merytorycznie i z całą pewnością tak jest. (...) Absolutnie nie mogę nic powiedzieć o dacie przeprowadzenia tej ekshumacji, bo to już jest uzależnione od szeregu czynników - powiedział Kurtyka. Wszystkie osoby, które jeszcze żyją, a które mogły być zaangażowane w inwigilację Stanisława Pyjasa bądź też jego zastraszanie, mogą spodziewać się zarzutów - również osoby, które mataczyły w śledztwie po zabójstwie - zaznaczył.
Od lat czekałem na tę decyzję - tak o decyzji IPN mówi Bronisław Wildstein. Liczy on na przełom w śledztwie - na to, że ekshumacja i jej wyniki ruszą je z miejsca i w konsekwencji doprowadzą do ukarania tych, którzy stali za zamordowaniem jego przyjaciela.
Wildstein nigdy nie miał wątpliwości, że Pyjas został zamordowany. To on był jedną z trzech osób, które tuż po śmierci przyjaciela, podając się za członków jego rodziny, weszły do kostnicy, w której spoczywały zwłoki Pyjasa. Wersję śmiertelnego pobicia przyjęli eksperci, którzy w latach 90. czytali dokumenty z sekcji zwłok Pyjasa. Jednak i oni mogli tylko orzec o wysokim prawdopodobieństwie tej hipotezy. Jest szansa na to, że ekshumacja postawi w tej sprawie kropkę nad i.
Ciało Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prokuratura umorzyła wówczas śledztwo, podając, że Pyjas "spadł ze schodów". Dla przyjaciół i znajomych Pyjasa ta wersja okoliczności jego śmierci była od początku niewiarygodna, bo wiedzieli, że interesowała się nim bezpieka.
Śledztwo wznowiono w 1991 r., a potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano i umarzano z powodu niemożności wykrycia sprawców. Obecnie sprawę bada krakowski IPN. Jest to już piąte śledztwo w sprawie śmierci Pyjasa. Krakowski IPN przejął je formalnie 21 maja 2008 roku w związku z pojawieniem się nowych dokumentów. Do tej pory zarzuty utrudniania śledztwa z lat 70. przedstawiono sześciu osobom. Według prokuratury, w wyniku ich działalności zaprzepaszczono szanse na ustalenie okoliczności śmierci Pyjasa. Trzech z oskarżonych zmarło w toku postępowania, dwóch zostało prawomocnie skazanych, zaś proces przeciw byłemu wiceministrowi spraw wewnętrznych gen. Bogusławowi Stachurze, z powodu złego stanu zdrowia oskarżonego został zawieszony, a po jego śmierci umorzony.
Śmierć Stanisława Pyjasa była impulsem do utworzenia w 1977 r. Studenckiego Komitetu Solidarności.