Policja w Tempe w stanie Arizona zatrzymała 60-latka, który kilkukrotnie strzelał do siedziby Partii Demokratycznej. Przyczepiał także żyletki i torby z białym proszkiem do znaków politycznych - poinformowały miejscowe media. Zatrzymano również 24-latka, który groził synowi byłego prezydenta USA Donalda Trumpa.
Jak podała gazeta "Arizona Republic", 60-letni Jeffrey Michael Kelly miał trzykrotnie w ciągu ostatnich tygodni ostrzelać z wiatrówki i pistoletu biura Partii Demokratycznej w Tempe w aglomeracji Phoenix.
Ostatnie takie zdarzenie - jak podają amerykańskie media - miało miejsce 6 października. Do pozostałych dwóch strzelanin doszło 16 i 23 września.
Na szczęście w chwili ataku biuro było zamknięte, a w środku nie było nikogo.
Policja z Tempe twierdzi również, że 60-latek wywiesił w wiosce Ahwatukee w Arizonie kilka plakatów o treści politycznej, do których przyczepił worki z białym proszkiem i żyletki.
Mężczyźnie postawiono kilka zarzutów, w tym terroryzmu.
W osobnej sprawie zatrzymany został sympatyk demokratów, który odpowiadając na SMS-a zachęcającego do udziału w wiecu syna byłego prezydenta, Donalda Trumpa jr. dopuścił się gróźb karalnych.
Arizona była miejscem największych kontrowersji i rozruchów w związku z wyborami 2020 r. Jak podaje telewizja NBC, w związku z obawami o bezpieczeństwo listopadowych wyborów, władze stanu wprowadziły nadzwyczajne środki.
W największym hrabstwie stanu, Maricopa, miejsca, gdzie będą zliczane głosy, chronione będą przez policyjnych snajperów rozstawionych na dachach, monitorowane przez drony i kamery. Z kolei przy każdym wejściu rozstawione zostaną wykrywacze metalu.
Bezpieczeństwo wzmocniono także w innych miejscach, gdzie dochodziło do konfrontacji i zamieszania wokół lokali wyborczych cztery lata temu, w tym w Georgii i Michigan.