Krajowe Biuro Wyborcze będzie musiało pokryć koszty decyzji premiera Mateusza Morawieckiego, dotyczącej organizacji wyborów-widmo. Chodzi o pieniądze wydane na zorganizowanie wyborów korespondencyjnych 10 maja, które się nie odbyły. To ponad 70 milionów złotych wydane na polecenie premiera, gdy rząd za wszelką cenę chciał przeprowadzić wybory w pierwotnym terminie. Te koszty poniosły Poczta Polska i PWPW.
Będzie rekompensata za przygotowanie wyborów z 10 maja, które się nie odbyły. Sejm przyjął przepis pozwalający na sfinansowanie wydatków rządu, związanych z wyborami - zapłaci Krajowe Biuro Wyborcze.
Takie rozwiązanie poparło 230 posłów, przeciwnych było 218.
Wśród zaakceptowanych przez Sejm 29 poprawek znalazła się ta wzbudzająca wiele kontrowersji. Dotyczy ona przyznania jednorazowej rekompensaty dla podmiotów, które w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 zrealizowały polecenie premiera związane z przeprowadzaniem korespondencyjnych wyborów prezydenckich 10 maja. Zgłosił ją w czasie pierwszego czytania projektu w Komisji Zdrowia we wtorek 21 lipca jej przewodniczący Tomasz Latos.
Poprawka ta, zdaniem opozycji, legalizuje 70 mln zł wydane na majowe wybory, które nie doszły do skutku.
To jest sankcjonowanie przestępstwa wydatkowania 70 milionów złotych, aby uchronić od odpowiedzialności pana premiera, pana wicepremiera Sasina, pana prezesa Poczty Polskiej - grzmiała posłanka PO Krystyna Skowrońska.
To jest kompletny skandal, to jest tuszowanie przekrętów - mówił rzecznik PO Jan Grabiec - Próbuje się dorabiać dokumenty wstecznie do tego, że wybory się nie odbyły.
Jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, żaden z posłów PiS nie podjął w tej sprawie debaty - rzecz po prostu przegłosowano. I warto podkreślić, że aż 4 posłów PiS nie brało udziału, a jeden głosował razem z opozycją - to Andrzej Sośnierz.
Gdyby nie 6 posłów nieobecnych podczas głosowania, opozycja mogłaby wygrać.
W czwartek komisja zdrowia poparła wniosek Koalicji Obywatelskiej o odrzucenie projektu ustawy zdrowotnej w całości. Opozycja wskazywała, że wprowadzone przez PiS poprawki wykraczają poza pierwotny zakres projektu, krytykowano m.in. zapis ws. rekompensat za organizację wyborów korespondencyjnych.
Jednak Sejm głosował kolejno ponad 20 poprawek. I tak Prawo i Sprawiedliwość postawiło na swoim - Krajowe Biuro Wyborcze będzie musiało pokryć koszty decyzji premiera dotyczącej organizacji wyborów, które się nie odbyły.
Zgodnie z konstytucyjnym terminem, wybory prezydenckie 2020 miały odbyć się 10 maja tego roku. Z powodu epidemii koronawirusa i wprowadzonych obostrzeń, głosowanie miało w całości przebiegać korespondencyjnie. Przeprowadzeniem wyborów miała zająć się nie Państwowa Komisja Wyborcza a Poczta Polska razem z nadzorującym ją ministerstwem aktywów państwowych Jackiem Sasinem. Polecenie przeprowadzenia wyborów wydał premier Mateusz Morawiecki.
Opozycja protestowała zarówno przeciwko terminowi wyborów, jak i formule ich przeprowadzenia. Senat wykorzystał maksymalny czas przysługujący mu na rozpatrzenie sejmowej ustawy. Chociaż do końca nie było wiadomo, czy wybory prezydenckie odbędą się w terminie, Poczta Polska przystąpiła do przygotowań - między innymi druku kart do głosowania korespondencyjnego.
Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę dopiero 8 maja - na dwa dni przed planowanymi wyborami. Brak ustawy nie przeszkadzał jednak władzy w przygotowaniach - Jacek Sasin jeszcze w kwietniu zapewniał, że druk kart wyborczych trwa i wszystko będzie gotowe na 10 maja.