Sztab Bronisława Komorowskiego oskarża Prawo i Sprawiedliwość o manipulację. Politycy PO twierdzą, że partia Jarosława Kaczyńskiego wysyła na spotkania z prezydentem podstawione osoby. Jako przykład podali dwójkę, z którą Komorowski rozmawiał na ostatnim spacerze po Warszawie – młodego mężczyznę i niepełnosprawną kobietę.
Szef sztabu Bronisława Komorowskiego Robert Tyszkiewicz stwierdził że "podczas pierwszej części kampanii mieliśmy do czynienia ze współorganizowanymi przez PiS akcjami zakłócania spotkań wyborczych prezydenta Komorowskiego", a podczas niedawnych wyborczych spacerów Polacy pytali prezydenta o trudne sprawy, jednak wśród tych osób byli "nie tylko obywatele zatroskani swoim losem, którzy spontanicznie wyszli, by porozmawiać z Bronisławem Komorowskim o swoich kłopotach".
Dla Andrzeja Dudy sprawy obywatelskie, problemy ludzi, to nie jest coś, do czego trzeba odnosić się z szacunkiem i co trzeba rozwiązywać, ale coś, co można wykorzystać w kampanii wyborczej - stwierdził Tyszkiewicz. Jesteśmy oburzeni tego typu chwytami - podkreślił. Jak zapowiedział, sztab Komorowskiego będzie tego typu sytuacje wychwytywał i "obnażał, że pod hasłami troski o obywateli, prowadzi się teatr polityczny, którzy ma służyć wyłącznie zdobywaniu punktów w wyścigu wyborczym".
Przykładem manipulacji - zdaniem posła PO Jakuba Rutnickiego - jest chłopak, który zadawał pytanie prezydentowi podczas środowego spaceru po Warszawie i twierdził, że wyjeżdża do Norwegii, bo w Polsce nie znajduje pracy. Mężczyzna został zidentyfikowany jako Ziemowit Piast Kossakowski, który kandydował w ubiegłorocznych wyborach samorządowych do Rady Dzielnicy Ursynów. Posłowie PO pokazali na konferencji ulotki i plakat Kossakowskiego z kandydatem PiS na prezydenta Warszawy w ubiegłorocznych wyborach Jackiem Sasinem.
Czy warto wysyłać na ulice własnych aparatczyków, by próbowali zadawać pytania jako zwykli Polacy, którzy nie wiedzą, jak odnaleźć się w rzeczywistości i muszą wyjechać do Norwegii ? - pytał Rutnicki. Jak ocenił, "to jest sztuczne działanie sztabu".
Kolejną podstawioną przez PiS osobą ma być według posłów PO pani Bogusława - niepełnosprawna kobieta, którą Bronisław Komorowski spotkał podczas spaceru po warszawskim Powiślu i zaprosił na rozmowę do Pałacu Prezydenckiego. Rutnicki zapewnił, że współpracownicy prezydenta będą podejmować działania, by jej pomóc. Zwrócił jednak uwagę, że pani Bogusia pochodzi ze Szczecina. Jako dowód zaprezentował wpis z Twittera szczecińskiego radnego PiS Marka Duklanowskiego: "ta niepełnosprawna jest ze Szczecina, jechała ponad 500 km do Warszawy". Pokazał też zdjęcie pani Bogusławy ze szczecińskiej konwencji PiS z 2007 r. Pani Bogusia rzeczywiście spotkała się z działaczami PiS - z Jarosławem Kaczyńskim, z Joachimem Brudzińskim i pewnie też tam mówiła o swoich problemach. To było w 2007 roku. Pan Duda mówi o tym, że od dzisiaj będzie funkcjonowała dudapomoc prawna, która szybko będzie pomagać Polakom - mówił Rutnicki. Dodał, że tym się właśnie różni PO od PiS, że PiS "cynicznie wykorzystuje swoich działaczy partyjnych, swoich kandydatów do rady dzielnicy, którzy mają zaczepiać pana prezydenta i pytać o trudne sprawy".
Odnosząc się do tych zarzutów PO szefowa sztabu Andrzeja Dudy Beata Szydło powiedziała, że nie zna młodego człowieka, o którym mówią politycy PO. Nie znam osób, które zadawały pytania Bronisławowi Komorowskiemu. Po pierwsze, nawet jeżeli ktoś jest członkiem ugrupowania politycznego PiS, PO czy SLD, to ma prawa obywatelskie, prawa wyborcze i może przychodzić na spotkania z kandydatami - podkreśliła. Czy Platforma próbuje zasugerować Polakom, że trzeba milczeć i nie wolno zadawać pytań Bronisławowi Komorowskiemu? - dodała Szydło.
(mn)