Już co najmniej pięć kobiet oskarża Donalda Trumpa o napastowanie seksualne. Republikański kandydat na prezydenta zaprzecza wszystkiemu i grozi, że pozwie oskarżycielki o zniesławienie. Poparcie dla niego jednak systematycznie spada.
W czwartek tygodnik "People" podał, że ofiarą napaści seksualnej ze strony Trumpa padła dziennikarka tego pisma Natasha Stoynoff. W 2005 roku gościła ona w rezydencji miliardera Mar-a-Lago w West Palm Beach na Florydzie, by zebrać materiał do reportażu o małżeństwie Trumpa z Melanią Knauss, którą poślubił w styczniu tego samego roku.
Jak relacjonuje Stoynoff, w czasie rozmowy Trump rzucił się na nią, przyparł do ściany i pocałował namiętnie w usta.
Rzeczniczka kampanii republikańskiego kandydata na prezydenta stwierdziła, że oskarżenia dziennikarki są "sfabrykowane". On sam napisał zaś na Twitterze: Dlaczego autorka artykułu w "People Magazine" sprzed 12 lat nie wspomniała w nim o tym "incydencie"? Bo do niego nie doszło!