Dotychczas spokojna kampania wyborcza w Polsce zaczyna nabierać tempa. Rafał Trzaskowski zaproponował Karolowi Nawrockiemu debatę. Ten na portalu X pozytywnie odniósł się do propozycji, postawił jednak warunek. Debata ma odbyć się w najbliższy piątek w Końskich w Świętokrzyskiem."Nawrocki stwierdził: wóz albo przewóz. Stawiamy wszystko na jedną kartę i być może tą debatą dotrę do prawicowych wyborców" - komentuje w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim w internetowym radiu RMF24 Michał Szułdrzyński, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", dziennikarz, publicysta, autor książki "Prawica dla opornych".

  • Karol Nawrocki, kandydat PiS, postanowił zaryzykować i wziąć udział w debacie. Chce w ten sposób przyciągnąć prawicowych wyborców, którzy dotychczas nie byli mu przychylni.
  • Rafał Trzaskowski, uznając Nawrockiego za głównego konkurenta, może w ten sposób osłabić Sławomira Mentzena z Konfederacji.
  • Organizacja debaty przez samych kandydatów, a nie media, budzi kontrowersje. Czy debata w takiej formie zawęzi kampanię wyborczą?

"Wszystko na jedną kartę"

Może Karol Nawrocki stwierdził, że już nie ma nic więcej do stracenia? Badania pokazują, że nie jest w stanie przyciągnąć do siebie wszystkich wyborców Prawa i Sprawiedliwości, a wyborcy Konfederacji, raczej niechętnie patrzą na Nawrockiego - mówi Michał Szułdrzyński, wskazując, że wyborcy PiS są za to bardziej przychylni kandydatowi Konfederacji - Sławomirowi Mentzenowi.

Nawrocki stwierdził: wóz albo przewóz. Stawiamy wszystko na jedną kartę i być może tą debatą dotrę do prawicowych wyborców, którzy z jakichś powodów na mnie nie chcą głosować. Być może są jeszcze tacy, którzy nie wiedzą, że kandydatem PiS jest Karol Nawrocki, bo mało słyszeli, nie pasjonują się polityką i dopiero teraz, gdy do wyborów zostaje miesiąc, podejmą decyzję. Albo przy okazji wieczoru przed telewizorem przeskoczą na kanał, na którym będzie debata i poznają Karola Nawrockiego - stwierdził dziennikarz, dodając, że politykowi PiS kampania nie szła najlepiej, stąd postanowił zaryzykować.

Trzaskowski pomaga Nawrockiemu

Z opublikowanego we wtorek sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że gdyby wybory prezydenckie obywały się w najbliższą niedzielę, w pierwszej turze największym poparciem cieszyłby się kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski - 38,3 proc. Na drugim miejscu znalazłby się popierany przez PiS kandydat Karol Nawrocki - 20,1 proc. Ostatnie miejsce na podium, zająłby kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen, na którego swój głos chce oddać 18,8 proc. badanych.

Rafał Trzaskowski zaproponował debatę Karolowi Nawrockiemu, bo paradoksalnie mu w ten sposób pomaga - zauważa publicysta.

Trzaskowski, który jest pierwszy w każdym sondażu, taką debatą namaszcza Karola Nawrockiego jako swojego głównego konkurenta. Z badań, które zamówiła Koalicja Obywatelska, wynika, że Karol Nawrocki będzie wygodniejszym konkurentem dla Rafała Trzaskowskiego niż Sławomir Mentzen, bo Platforma ma już od 20 lat doświadczenie w wyborach "PiS kontra PO". Natomiast wyborów "Platforma kontra Konfederacja" jeszcze nie ćwiczyliśmy - przyznaje ekspert.

Kuriozalne umawianie debaty

Debatę organizowali dotychczas dziennikarze, to media były gospodarzem. Teraz mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją, w której na debatę umawiają się kandydaci, a potem mówią: media, możecie ją zorganizować. To jest nie do końca elegancki sygnał - zauważa redaktor naczelny "Rzeczpospolitej".

Ustawa o radiofonii i telewizji mówi, by publiczne media organizowały debatę wszystkich kandydatów. Wspólna debata organizowana przez trzy największe stacje telewizyjne, TVN, TVP i Polsat, ma odbyć się 12 maja.

Jest to zagranie kampanijne ze strony Karola Nawrockiego, który cały czas prowokował Trzaskowskiego do tej debaty. Sztab PiS uznał, że jeżeli Trzaskowski nie zgodzi się na debatę, to Nawrocki zyska na tym jako ten, który proponuje debatę. Ale prawda pokazuje, że Trzaskowski się nie przestraszył. Natomiast jeżeli Trzaskowski się zgodzi, a właśnie się zgodził, to Nawrocki też wygrywa, bo to pokazuje, że uwaga opinii publicznej powinna koncentrować się właśnie na tych dwóch kandydatach, a nie na pozostałych piętnastu - wyjaśnia Szułdrzyński.

Gospodarz rozmowy Tomasz Terlikowski zauważył, że w obecnej sytuacji przegrywają zarówno media, stające się jedynie nośnikami kampanijnych treści, jak i opinia publiczna, której przedstawianych jest tylko dwóch kandydatów.

Efekt miliona serc

Platforma Obywatelska poinformowała o zmianie terminu "marszu patriotów", który pierwotnie miał się odbyć 11 maja. Obecna data to 25 maja, tuż przed drugą turą wyborów.

Platforma jest w stanie osiągnąć wtedy efekt, który był dwa lata temu, gdy w październiku Donald Tusk zrobił "marsz miliona serc" i zaprosił na niego liderów wszystkich partii koalicyjnych - przypomina Szułdrzyński. Zaproszeni zostali między innymi Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia oraz Włodzimierz Czarzasty.

W pierwszej turze wszystkie partie koalicyjne mają swoje interesy, a debata zaproponowana przez sztab Trzaskowskiego ma pokazać: "Możecie mieć swoje sympatie. Jak jesteście wyborcą lewicy, macie prawo do głosowania na Magdalenę Biejat, ale tak naprawdę po naszej stronie liczy się tylko Trzaskowski i może zmienicie zdanie już w pierwszej turze i zagłosujcie od razu na Trzaskowskiego" - zauważa dziennikarz.

Podobna sytuacja jest po drugiej stronie. Wyborcy prawicy dostają komunikat, że jedynym realnym kandydatem jest Karol Nawrocki.

Musi to wynikać z tezy, którą przyjął sztab Trzaskowskiego, że w drugiej turze wygodniej będzie się spotkać z Nawrockim, a nie Mentzenem - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 Michał Szułdrzyński.

Opracowanie: Julia Domagała

 

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: