Zarówno Solidarna Polska, jak i Polska Razem chcą mieć po jednym ministrze i po dwóch wiceministrów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości - dowiedziała się PAP od polityków tych ugrupowań. Jak wynika jednak z rozmów z politykami PiS, taki warunek nie jest do zaakceptowania dla partii Jarosława Kaczyńskiego.

Zarówno Solidarna Polska, jak i Polska Razem chcą mieć po jednym ministrze i po dwóch wiceministrów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości - dowiedziała się PAP od polityków tych ugrupowań. Jak wynika jednak z rozmów z politykami PiS, taki warunek nie jest do zaakceptowania dla partii Jarosława Kaczyńskiego.
Beata Kempa /Paweł Supernak /PAP

Przez kilka najbliższych dni będą się toczyć negocjacje między współpracującymi z PiS Solidarną Polską i Polską Razem w sprawie obsady ministerialnych stanowisk. 

Pewnie nasi sojusznicy spuszczą z tonu. Wiadomo, negocjacje, trzeba licytować wysoko - powiedział polityk z kierownictwa PiS.

Według informatorów PAP "do przyjęcia" dla PiS jest to, że Solidarna Polska i Polska Razem otrzymają po jednym wiceministrze. Oprócz tego lider Polski Razem Jarosław Gowin zostałby ministrem obrony narodowej, o czym mówiła podczas kampanii Beata Szydło.

SP chce swoich ludzi w ministerstwie sprawiedliwości i sportu. PR - w resorcie gospodarczym

SP chciałaby otrzymać wiceministra w resorcie sprawiedliwości. Mogłaby nim zostać - według informacji PAP - Beata Kempa. To ugrupowanie liczy też na stanowisko ministra sportu (typowany jest poseł Patryk Jaki). Jednak przedwyborcze plany PiS zakładały, że sport miałby być włączony do Ministerstwa Edukacji. Wówczas osoba odpowiedzialna za ten obszar byłaby wiceministrem.

Według informacji PAP od polityków PiS, Polska Razem walczy m.in. o wiceministra w którymś z resortów gospodarczych.

Startowali do Sejmu z list PiS

Politycy SP i RP w ramach umowy z PiS startowali do Sejmu z list tej partii. Zgodnie z deklaracjami, chcą oni stworzyć wspólny klub z PiS. W 235-osobowym klubie znajdzie się sześciu posłów związanych z Polską Razem, dziewięciu z Solidarną Polską.

We wtorek przed posiedzeniem komitetu politycznego, który zdecydował, że kandydatem PiS na premiera jest Beata Szydło z prezesem Jarosławem Kaczyńskim rozmawiała sama kandydatka, a także, osobno, Jarosław Gowin.

Spotkania z liderami SP i PR mają się odbywać pod koniec tego tygodnia i na początku przyszłego.

O warunki SP i PR była w środę pytana przez dziennikarzy w Sejmie rzeczniczka PiS Elżbieta Witek. Wczoraj było ogłoszenie oficjalnych wyników. Czekaliśmy na nie, żeby wiedzieć, czy mamy samodzielną większość. Myślę, że (w SP i PR) są rozsądni i racjonalni politycy. Jeżeli udało się prezesowi Kaczyńskiemu doprowadzić do zjednoczenia, musiały być rozmowy, uzgodnienia. Wszyscy się zgodziliśmy, że muszą być dobre zmiany w Polsce i to jest najważniejsze - powiedziała. 

"Kandydata na premiera wskazuje najważniejsza partia naszego obozu"

Lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro zapewnił podczas konferencji prasowej w Kielcach, że jego ugrupowanie, podobnie jak Polska Razem Jarosława Gowina, prowadzi rozmowy z PiS, aby mieć swoich reprezentantów w rządzie. Na pewno będziemy mieli swoich przedstawicieli, a kto to będzie - jeszcze zaczekajmy - powiedział Ziobro dziennikarzom. Nie chciał się też wypowiedzieć, czy sam wejdzie w skład rządu PiS.

Ziobrę pytano też o komentarz do decyzji komitetu politycznego PiS, że kandydatką na premiera będzie Szydło. Dopytywano też, czy to może Kaczyński powinien zostać premierem.

To jest decyzja największego ugrupowania tworzącego obóz Zjednoczonej Prawicy, czyli PiS, które zgodnie z logiką demokracji ma prawo wskazać kandydata. Także podjąć decyzję o zmianie kandydata, albo zmianie premiera - takie rzeczy się zdarzały. (...) Osobiście cenię panią Beatę Szydło i uważam, że ma wiele zalet. Uważam za rzecz jak najbardziej zrozumiałą, że jest kandydatem na premiera ze strony PiS, ale nie śmiałbym stawiać warunków PiS, jeśli byłaby inna decyzja - wystawienie pana prezesa Kaczyńskiego - bo jest on na pewno bardzo dobrze przygotowany do tej roli, gdyż był premierem - podkreślił Ziobro. To była jego decyzja (prezesa PiS - PAP), że nie chce, na tym etapie przynajmniej, być premierem. To on wskazał panią Beatę Szydło (...) i to do niego należą ostateczne decyzje, kto będzie premierem, i my te decyzje uszanujemy - dodał polityk.

Także Jarosław Gowin deklarował, że Polska Razem zaaprobuje każdą kandydaturę. Od początku umawialiśmy się w ten sposób, że kandydata na premiera wskazuje najważniejsza partia naszego obozu, czyli PiS. Kogokolwiek PiS wskaże, na pewno zaakceptujemy - mówił w RMF FM.