Prezydent Andrzej Duda zamierza wskazać nowego premiera dopiero po wyborze marszałka Sejmu. To w tej chwili najbardziej prawdopodobny scenariusz - ustalili dziennikarze RMF FM.
To oznacza, że najwcześniej dopiero 13 listopada dowiemy się, kto jako pierwszy spróbuje sformować nowy rząd.
Prezydent chce zobaczyć, kto ma większość - tak to tłumaczą współpracownicy Andrzeja Dudy i przypominają, że prezydent oświadczył niedawno iż są dwie grupy, które twierdzą, że mają sejmową większość.
Żeby sprawdzić, kto ma rację, prezydent chce zobaczyć wyniki pierwszego sejmowego głosowania. Ono najpewniej pokaże, że większość mają Platforma, Lewica, Polska 2050 i PSL. Prezydent będzie więc musiał uznać, że stabilnym poparciem dysponuje jedynie Donald Tusk.
Chyba że PiS ucieknie się do karkołomnego fortelu. I też poprze opozycyjnego kandydata na marszałka, mówiąc, że to ich człowiek. Wtedy Andrzej Duda będzie miał podkładkę do tego, by misję tworzenia rządu powierzyć Mateuszowi Morawieckiemu.
Cały ten zabieg ma pozwolić PiS-owi oddać władzę jak najpóźniej.
40,4 procent ankietowanych w sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej" jest zdania, że prezydent powinien powierzyć misję utworzenia rządu Donaldowi Tuskowi.
30,2 procent wskazuje Mateusza Morawieckiego, a 17,9 proc. spodziewa się "innego kandydata".
11,5 proc. ankietowanych odpowiada: nie wiem lub trudno powiedzieć.