"Tusk to personifikacja zła w Polsce. To czyste zło" - powiedział wicepremier i prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas pikniku wojskowego w Uniejowie w Łódzkiem. Jak podkreślił, Donald Tusk "broni ubeków i gromadzi pod swoimi sztandarami różne ciemne elementy tylko po ty, by wygrać".
Jarosław Kaczyński mówił, że pierwszym warunkiem tego, by postęp mógł trwać i by Polska mogła "iść do góry", by "te dzisiejsze osiągnięte już 80 proc. poziomu przeciętnego Unii Europejskiej zmieniło się w 100, a później więcej, niż w 100, jest bezpieczeństwo, jest to, żeby nie było wojny, żeby nas nie napadnięto".
Po to, żeby to było zagwarantowane, potrzebne są nam oczywiście sojusze, ale nikt nie broni tych, którzy nie potrafią bronić się sami - powiedział Kaczyński.
Prezes PiS odniósł się do sytuacji na Ukrainie. Ponieważ oni się bronili, bronią bardzo twardo, to jest to światowy problem i oni na pewno swoją niepodległość ocalili, za bardzo wysoką cenę, ale ocalili - mówił. My chcemy doprowadzić do tego, byśmy nie musieli płacić takiej ceny - powiedział prezes PiS.
Zacytował także słowa swojego brata, śp. Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi z 2008 r., który jako prezydent mówił: "dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę". Polska jest w tej sferze, którą Rosja uważa za swoją i my musimy z tej sfery ostatecznie, wyjść. A wyjść możemy tylko, jako silne, militarnie bardzo silne państwo - powiedział Kaczyński.
W przemówieniu Jarosław Kaczyński wspominał rok 2002, w który Lech Kaczyński został prezydentem Warszawy. Zastał gigantyczny bałagan. Niektóre warszawskie urzędy w ogóle nie spełniały wymogów bycia urzędem, a nawet zakładem pracy. Uporządkował to i uporządkował finanse. Przedtem ciągle narzekali, że nie było pieniędzy. Za jego czasów były pieniądze - powiedział.
Jakoś tak się dziwnie składa, że jak my rządzimy to pieniądze są, jak oni - to pieniędzy nie ma. Dlaczego? Czy dlatego, że my jesteśmy cudotwórcami? Że mamy gdzieś ukryty jakiś skarb, z którego te pieniądze dajemy? Nie, my nie pozwalamy kraść. W Polsce jest partia złodziejstwa i partia uczciwości - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Dodał, że rząd PiS kieruje się polskim interesem, w odróżnieniu - jak mówił - do rządów PO-PSL. Oni kierowali się obcym interesem. Najlepszym przykładem jest choćby sprawa stoczni. Żeby ocalić niemieckie stocznie, trzeba było zlikwidować polskie. To zlikwidowali - tak działali w każdej sprawie - stwierdził.
Prezes PiS zauważył też, że "byli gotowi wprowadzać do Polski euro, a to znaczy, że zaczęlibyśmy iść w dół". I dzisiaj ciągle to proponują. A spójrzcie państwo na Słowację - byli kiedyś na tym samym poziomie co my, przyjęli euro. Nasza pozycja wobec średniej europejskiej wzrasta, ich spada. To jest różnica - powiedział.
Dodał, że euro w Europie służy tylko Niemcom i Holandii. Choć ostatnio słychać, że Holandii już nie. Nikomu innemu nie służy - podkreślił.
Wskazał, że "wielki kryzys południa Europy to właśnie kryzys, wynikający z tego, że wprowadzili euro". To wielkie oszustwo - zaznaczył.
Jak mówił w Uniejowie wicepremier, "to, co jest tu pokazywane, to nie jest po prostu pokaz, żeby zainteresować, a tym bardziej, żeby wprowadzić błąd Polaków, polską publiczność". To jest pokaz tego, co dzisiaj się naprawdę dzieje - polska armia się zmienia, bardzo szybko się zmienia. Wyżsi oficerowie, generałowie, z którymi rozmawiałem mówili, że takiego czasu w polskiej armii nie pamiętają - mówił prezes PiS.
To jest wysiłek, ale nas stać na ten wysiłek, mimo żeśmy ogromnie zwiększyli wydatki socjalne i będziemy je dalej zwiększać (..) Wydaliśmy setki miliardów złotych, żeby uratować Polskę przed bezrobociem z powodu Covid-u, myśmy przeprowadzili niełatwą, ale jak dzisiaj widać skuteczną politykę, by doprowadzić do tego, że inflacja, która była momentami bardzo wysoka, dzisiaj jest niższa - stwierdził.
Kaczyński dodał, że "mimo tych ogromnych wydatków stać nas na to, żeby wydatki na wojsko zwiększyły się z 37,5 mld zł w roku 2007 do 137 mld w tej chwili". Inflacja tu odegrała pewną rolę, ale mimo to i tak to jest ogromny wzrost, dużo więcej niż dwukrotny, i on będzie następował dalej. Powtarzam: potrzebna jest rozbudowa armii do 300 tys. żołnierzy, a nie jej zwijanie; tworzenie nowych jednostek, a nie ich likwidowanie; kupowanie sprzętu w ilościach nie jak 4 helikoptery czy parę samolotów (...) tylko naprawdę w ilościach dużych, potężnych - powiedział Kaczyński.
Choćby HIMARSów (wyrzutni rakiet - red.) kupujemy więcej, niż ich wyprodukowano w chwili, kiedy żeśmy przedstawili naszą ofertę; wtedy było ich ponad 400, a my kupujemy 500, do tego przeszło 200 sztuk podobnej broni z Korei (koreańskie K239 Chunmoo - red.) - mówił Kaczyński. Silna Polska - do tego ma to wszystko prowadzić. Czy do wojny? Nie - powiedział szef PiS. Nawiązując do łacińskiej sentencji "chcesz pokoju, szykuj się do wojny", stwierdził: "My chcemy pokoju, i właśnie ten wysiłek ma nam zapewnić pokój".