"Myślę, że trwa wielka walka między Putinem a Łukaszenką. Łukaszenka zaczyna kalkulować, czy warto iść na dno razem z Putinem. Łukaszenka zdaje się grać na czas, chce jak najdłużej odwlec włączenie się, bo widzi, że sytuacja staje się dramatyczna" - mówił w internetowym radiu RMF24 dr Maciej Milczanowski - były żołnierz, uczestnik misji zagranicznych m.in. na Wzgórzach Golan i w Iraku, obecnie wykładowca akademicki, specjalizujący się w tematyce bezpieczeństwa. "W tej chwili to, co zostało Rosji, to jest po prostu straszenie świata, straszenie Ukrainy. Straszy bandyta. Tu nie ma już żadnej retoryki politycznej, dyplomatycznej, to wszystko zniknęło, nawet w warstwie propagandowej" - dodał gość Tomasza Weryńskiego.
Deklarowanym celem wojny było to, że Ukraina jest rządzona przez faszystowski reżim i Rosja musi ją uwolnić od tego faszystowskiego reżimu, a zwykli Ukraińcy są przyjaciółmi Rosji, którzy czekają na to uwolnienie - przypomniał w rozmowie z internetowym radiem RMF24 dr Maciej Milczanowski. W tej chwili okazuje się, że cała Ukraina z nimi walczy, zwykli ludzie, cywile podejmują walkę, zastępują drogę czołgom - dodał.
Gdyby udało się szybko przeprowadzić taką operację, przejąć prezydenta Ukrainy i zająć Kijów, Rosjanie krzyczeliby na cały świat,: "proszę, Ukraina się nie broniła, dlatego że czekała na uwolnienie od tego złego reżimu", ale to się kompletnie nie powiodło. Oni nie zajęli Kijowa, cała Ukraina się broni, cała retoryka zupełnie poszła do kosza - tłumaczył dr Milczanowski. W tej chwili to, co zostało Rosji, to jest po prostu straszenie świata, straszenie Ukrainy. Straszy bandyta. To bandyta mówi: “masz mi oddać pieniądze, bo Cię zabiję". Tu nie ma już żadnej retoryki politycznej, dyplomatycznej, to wszystko zniknęło, nawet w warstwie propagandowej - podkreślał.
Słuchaj internetowego radia RMF24!
Cały świat widzi, że Putin po prostu straszy i liczy na to, że wszyscy będą się bali atomu - stwierdził w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Tomaszem Weryńskim dr Milczanowski. Efekt jest odwrotny dzisiaj, ludzie przestali się bać Rosji. Co ma być, to będzie, ale nie będziemy niewolnikami Putina - dodał.
Czy Putin może zdecydować się na ograniczone uderzenia nuklearne na Ukrainie? Zdaniem rozmówcy internetowego radia RMF24, trzeba brać tę ewentualność pod uwagę.
Broń nuklearna jest w arsenale rosyjskim. Rosjanie otwarcie mówią, że ona jest do zastosowania nie tylko jako straszak - oczywiście działała jako straszak, póki były rozwiązania dyplomatyczne. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, że jednak gdzieś na Kremlu pojawi się opór, który nie pozwoli Putinowi do tego doprowadzić, ale taką opcję niestety musimy także mieć w głowie - ocenił dr Milczanowski. Byłoby to raczej uderzenie na tereny niezamieszkane po to, żeby nie podnosić skali ofiar, tylko, żeby pochwalić się możliwością użycia broni nuklearnej - przekonywał.
Putin jest już sam. Jest totalnie wrogiem wszystkich. Już teraz nie walczy o powrót na salony. To już jest zamknięte. W tej chwili zostaje mu tylko straszenie - mówił gość Tomasza Weryńskiego w internetowym radiu RMF24. Jak dodał, nawet w kręgach rosyjskiej władzy widać sygnały braku akceptacji dla poczynań Putina. Jest szansa, że to wszystko zacznie się łamać w jego najbliższym otoczeniu - ocenił ekspert.
Czy białoruska armia dołączy do rosyjskiej i wspólnie będą próbować podbić Ukrainę? Myślę, że trwa wielka walka między Putinem a Łukaszenką. Łukaszenka zaczyna kalkulować, czy warto iść na dno razem z Putinem. Pewnie kalkuluje, czy Putin w ogóle się utrzyma przy władzy, bo jeżeli się utrzyma, to na pewno się zemści na Łukaszence, jeśli tych wojsk nie wyśle - analizował dr Milczanowski. Łukaszenka zdaje się grać na czas, chce jak najdłużej odwlec włączenie się, bo widzi, że sytuacja staje się dramatyczna - zasugerował. Liczę na to, że tego nie zrobi, bo to byłoby dla Ukraińców dodatkowym poważnym kłopotem. Łukaszenka chyba rozumie, że ta gra nie jest już warta świeczki - podsumował gość internetowego radia RMF24.