Ukraina do marca przyszłego roku powinna otrzymać milion pocisków artyleryjskich od Unii Europejskiej. Jednak, jak informuje agencja Bloomberg, UE zalega z dostawami. Istnieje nawet ryzyko, że w ogóle nie wywiąże się z zadeklarowanej pomocy.
Zgodnie z zatwierdzonym na początku bieżącego roku planem, UE obiecała przekazać Ukrainie pociski w ciągu 12 miesięcy, początkowo z istniejących zapasów, a następnie dzięki umowom na wspólne zakupy oraz zwiększeniu produkcji - podaje Bloomberg, powołując się na źródła zaznajomione ze sprawą.
Na razie przekazano około 30 proc. zaplanowanej liczby pocisków, ale sądząc po wielkości podpisanych umów jest ryzyko, że obietnica UE nie zostanie w pełni zrealizowana. Jak dodały źródła Bloomberga, kilka krajów członkowskich UE zwróciło się o przedłużenie terminu realizacji umów.
USA, które chcą w przyszłym roku zwiększyć własną produkcję do około miliona pocisków rocznie, zaapelowały do Unii Europejskiej o aktywizowanie wysiłków.
W sytuacji, gdy ukraińska kontrofensywa przeciwko wojskom rosyjskim osiąga niewielkie postępy, a sojusznicy szykują się na długotrwałą wojnę, obiecane przez UE dostawy amunicji mają kluczowe znaczenie.
Tymczasem według niektórych szacunków rosyjskie fabryki dostarczą 2 mln pocisków, a poza tym Rosja otrzymała amunicję od Korei Północnej i kontynuuje zakup pocisków z czasów sowieckich.
Kraje UE niechętnie dzielą się konkretnymi danymi o swoich dostawach czy podpisanych umowach. Wiadomo, że około 10 państw, w tym kraje nadbałtyckie, Niemcy, Holandia i Polska, przekazały albo zamierzają przekazać 300-400 tys. pocisków, głównie w ramach inicjatywy unijnej.
Finlandia, Szwecja, Dania i Norwegia, która nie należy do UE, podpisały zamówienia wartości 52 mln euro, przy czym dotyczą one przyszłorocznej produkcji.
Według jednego z rozmówców Bloomberga, cena pocisków wzrosła od chwili wystąpienia UE z inicjatywą, a to oznacza, że w budżecie może nie wystarczyć pieniędzy na jej realizację