Rosyjskie ministerstwo obrony odpowiedziało na oskarżenia ze strony założyciela najemniczej grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, który stwierdził, że jego formacja biorąca udział w wojnie w Ukrainie nie dostaje amunicji. Resort stwierdził, że wszelkie zamówienia są realizowane najszybciej, jak to możliwe.
Na powiązanych z grupą Wagnera kanałach na Telegramie pojawiły się informacje, że najemnicy zostali całkowicie odcięci od dostaw amunicji, co doprowadziło do licznych strat. Założyciel formacji Jewgienij Prigożyn stwierdził, że próbuje wykorzystać swoje koneksje, ale wszędzie mu mówią, że musi kogoś "przeprosić", z sugestią, że chodzi o szefostwo resortu obrony lub dowództwo wojskowe.
Ministerstwo obrony Siergieja Szojgu wydało oświadczenie, w którym jednak nie wymieniło ani nazwy grupy Wagnera, ani samego Prigożyna z nazwiska. Napisano tylko, że dotyczy ono "podniosłych wypowiedzi o rzekomym zablokowaniu dostaw amunicji dla ochotników oddziałów szturmowych".
Jak zaznaczono, dowództwo traktuje kwestię zapewnienia wszystkiego, co niezbędne dla ochotników i personelu wojskowego. "Wszystkie wnioski o dostawę amunicji dla oddziałów szturmowych są realizowane jak najszybciej. Tak było i tak będzie" - napisano. Zaznaczono, że dostawy oparte o wnioski złożone w lutym rozpoczną się w marcu.
"Próba rozdzielenia mechanizmu ścisłej współpracy i wsparcia między jednostkami sił rosyjskich przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego i działają wyłącznie na korzyść wroga" - podkreślono.
Na odpowiedź długo nie trzeba było czekać. Na kanale telegramowym "Służba prasowa Prigożyna" pojawiło się nagranie audio, na której wściekły biznesmen mówi, że grupa Wagnera "nie otrzymuje 80 proc. amunicji potrzebnej do wykonywania misji bojowych". Samo oświadczenie ministerstwa obrony Prigożyn nazwał "pluciem na grupę Wagnera" i "próbą ukrycia swoich zbrodni przed bojownikami, którzy dokonali tego wyczynu".
Prigożyn stwierdził, że jego jednostkom nie dostarczono nie tylko amunicji, ale też łopat saperskich. Jeśli dajecie amunicję, to zróbcie to, nie mówcie o tym w mediach - powiedział.
Konflikt między grupą Wagnera a rosyjskim dowództwem wojskowym i ministerstwem obrony rozwija się od dłuższego czasu. Według licznych doniesień, wiele wskazuje na to, że Kreml chce utemperować coraz bardziej śmiałego Jewgienija Prigożyna, który pozwala sobie na coraz więcej - a przecież jeszcze do niedawna ukrywał się w cieniu i zapewniał, że nie ma nic wspólnego z wagnerowcami.
W ostatnim czasie Prigożyn stracił wsparcie czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa, który najwyraźniej wolał nie denerwować rosyjskiego dowództwa.
Na uwagę zasługuje też fakt, że podczas długo wyczekiwanego wtorkowego orędzia Władimira Putina, rosyjski prezydent nie wymienił grupy Wagnera wśród jednostek biorących udział w wojnie w Ukrainie.