Władimir Putin wysłał na śmierć setki tysięcy Rosjan. Już ponad pół miliona rosyjskich żołnierzy zginęło lub straciło możliwość prowadzenia normalnego życia, stając się inwalidami. Bilans ofiar bezsensownej wojny za naszą wschodnią rośnie każdego dnia.
Choć miniony rok bez wątpienia był trudny dla stawiających czoła rosyjskiej agresji Ukraińców, to - nawet przy niedoborze amunicji - siły Kijowa zdołały ograniczyć zdobycze terytorialne Rosjan i zadać im znaczące straty. Głównie podczas walk na wschodzie kraju.
W poniedziałek 10 lutego światło dzienne ujrzały statystyki dotyczące rosyjskich strat na froncie w Ukrainie od 24 lutego 2022 r., czyli dnia, kiedy Władimir Putin wydał rozkaz inwazji na sąsiedni kraj.
Jak wynika z corocznego raportu opublikowanego przez Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS), think tank zajmujący się kwestiami obronności i bezpieczeństwa z siedzibą w Londynie, w ciągu niespełna trzech lat wojny zginęło 172 tys. Rosjan. Do tego należy doliczyć 611 tys. rannych, przy czym zaledwie 235 tys. z nich udało się wyleczyć - pozostałych 376 tys. wojskowych już do zdrowia nie wróciło, bo zostało kalekami.
Całkowite straty w rosyjskiej armii wynoszą zatem - zgodnie ze stanem na styczeń br. - prawie 800 tys. ludzi. Ta przerażająca statystyka wynika m.in. z rosyjskiej taktyki, czyli posyłania na rzeź kolejnych fal żołnierzy. Biorąc pod uwagę operujące w powietrzu drony i ostrzał artyleryjski, taki sposób prowadzenia działań wojennych jest niczym innym, jak "maszyną do mielenia mięsa".
IISS pisze, że do wojny w Ukrainie Kreml zaangażował blisko milion osób - jeśli wziąć pod uwagę liczbę żołnierzy kontraktowych, przymusowo zmobilizowanych z okupowanej części Donbasu, mężczyzn wciągniętych do armii w wyniku mobilizacji w 2022 r. i naboru z kolonii karnych, na front wysłano 976 tys. osób. Think tank zauważa, że pod koniec 2024 r. w Ukrainie i wokół niej rozmieszczonych było 617 tys. żołnierzy, wliczając w to wojskowych wracających do zdrowia po urazach.
Warto jeszcze wziąć pod uwagę straty w sprzęcie, bo one też są ogromne. IISS szacuje, że Rosjanie stracili ok. 14 tys. sztuk pojazdów opancerzonych, w tym czołgów, transporterów opancerzonych i bojowych wozów piechoty. Dla porównania - blog Oryx, specjalizujący się w dokumentowaniu strat w sprzęcie, zliczający jedynie udokumentowane straty, podaje, że armia rosyjska straciła nieco ponad 11,7 tys. sztuk pojazdów opancerzonych. Rzeczywista liczba jest jednak wyższa, bo nie wszystkim utraconym pojazdom zdołano zrobić zdjęcia.
"Chociaż siły rosyjskie prawdopodobnie ulegną osłabieniu w nadchodzących miesiącach, zostały wystarczająco odtworzone i przystosowane, aby kontynuować działania operacje przez co najmniej kolejny rok. Wiązałoby się to jednak z bardzo wysokimi kosztami (w postaci utraconego) sprzętu i (kolejnych) ofiar" - konkluduje IISS.