"Kobiety ze stali" to nazwa nowego stowarzyszenia, które zostało założone przez rodziny obrońców Mariupola. Organizacja ma wywierać nacisk na ukraiński rząd w sprawie żołnierzy, którzy trafili do rosyjskiej niewoli. Niektórzy ze swoimi bliskimi nie mieli kontaktu od ponad miesiąca. Rodziny nie wiedzą, gdzie są żołnierze, ani w jakim są stanie.
>>> ŚLEDŹ SYTUACJĘ W UKRAINIE MINUTA PO MINUCIE <<<
Zakłady Azowstal w Mariupolu na wschodzie Ukrainy przez dwa miesiące były bazą ukraińskich żołnierzy, którzy bronili miasta przed Rosjanami. W połowie maja wojsko zaczęło się poddawać.
20 maja resort obrony Federacji Rosyjskiej przekazał, że Azowstal, jak i cały Mariupol, są pod kontrolą wojsk Rosji. Rzecznik ministerstwa Igor Konaszenkow przekazał, że chodzi o 2439 żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy oraz bojowników pułku Azow. Według rosyjskich władz, ranni trafili do szpitala w Nowoazowsku, a resztę zabrano do Ołeniwki, na teren byłej kolonii karnej. Agencja Reutera zaznacza jednak, że nie ma możliwości niezależnego zweryfikowania tych doniesień.
Jedna z żon żołnierza broniącego Mariupola przyznała, że rodziny nie mają żadnych informacji o jeńcach, a także o warunkach ich przetrzymywania i możliwościach powrotu mundurowych do domów.
Będziemy rozmawiać z władzami, będziemy potężną siłą publiczną i promieniem światła w zachowaniu ludzkich wartości - dodała w kontekście stowarzyszenia "Kobiety ze stali".
Historie ukraińskich rodziny opisała także amerykańska stacja CNN. Anna Ivleva żona Anatona, żołnierza piechoty morskiej, który został ciężko ranny podczas rosyjskiego oblężenia zakładów metalurgicznych w Mariupolu, przyznała, że nie rozmawiała z mężem od ponad miesiąca.
Ostatni raz rozmawialiśmy 13 kwietnia. A potem jego towarzysze broni przysyłali mi SMS-y, że wciąż żyje - powiedziała kobieta.
Yana, której chłopak jest żołnierzem piechoty morskiej i bronił Azowstalu, przyznała z kolei, że nadal nie wie, gdzie może znajdować się mężczyzna.
Z matką mojego chłopaka skontaktował się Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża. Powiedzieli jej tylko, że on żyje, to wszystko - relacjonowała kobieta.
Żona innego obrońcy Azowstalu powiedziała, że mąż zadzwonił do niej z nieznanego numeru i powiedział, że niektórzy żołnierze byli przetrzymywani w zajętych przez Rosjan regionach w obwodzie donieckim.
Jego głos był spokojny i pewny siebie. Powiedział, że warunki, w jakich byli trzymani, były w porządku. Powiedział, że możliwe, że będą mogli otrzymywać niektóre paczki - przyznała. Mężczyzna rozmawiał z żoną przez 10 minut i obiecał, że spróbuje zadzwonić ponownie. Od tamtego czasu się jednak nie odezwał.
Głos w sprawie zabrała ukraińska wiceszefowa resortu obrony Anna Maliar, która zapewniła, że ministerstwo ma informacje na temat przetrzymywanych przez Rosjan obrońców Azowstalu, jednak ze względu na bezpieczeństwo jeńców i dobro negocjacji, nie będzie ujawniać żadnych szczegółów.