Środa przyniosła kolejny w tym roku zmasowany atak sił rosyjskich na ukraińskie miasta. Pociski spadły m.in. na Kijów, gdzie z wizytą przebywa wiceminister nauki Andrzej Szeptycki. Polityk był zmuszony do ukrycia się w schronie, podobnie zresztą jak szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.
W środę rano wojska rosyjskie przeprowadziły zmasowany atak rakietowy na ukraińskie miasta. Z najnowszych informacji wynika, że zginęło co najmniej 5 osób, a ponad 20 zostało rannych.
Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Wałerij Załużny poinformował na Telegramie, że Rosjanie zaatakowali terytorium Ukrainy przy pomocy 20 dronów kamikadze Shahed i 44 rakiet różnego typu.
Ukraińskim przeciwlotnikom udało się zestrzelić łącznie 44 środki napadu powietrznego, w tym 29 rakiet i 15 dronów.
Jednym z celów rosyjskiego ataku był Kijów, gdzie - jak przekazały lokalne władze - zginęły 4 osoby, a ponad 20 zostało rannych.
W stolicy Ukrainy z wizytą przebywa m.in. wiceminister nauki Andrzej Szeptycki. Kiedy rozległ się alarm przeciwlotniczy, polityk ukrył się w schronie.
Mamy dziś zaplanowane kolejne spotkania, dlatego ze względów bezpieczeństwa pozwolę sobie bez szczegółów. Musieliśmy zmienić grafik z powodu alarmu. Myśmy spędzili w schronie zaledwie trzy godziny, wielu Ukraińców - długie miesiące. To tylko jedna z wielu konsekwencji zbrodniczej wojny prowadzonej przeciwko Ukrainie przez Putina - powiedział w rozmowie z PAP.
Zdjęcie wiceministra nauki w schronie jednego z kijowskich hoteli opublikował na X (dawniej Twitter) członek jego delegacji, ekspert ds. Europy Wschodniej i wicedyrektor Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego dr Łukasz Adamski. "Byłem w tym samym schronie razem z polską delegacją, z ministrem Szeptyckim na czele" - napisał.