W ostatnią niedzielę Władimir Putin pojawił się w Mariupolu, gdzie osobiście doglądał, w jakich warunkach żyją mieszkańcy okupowanego miasta. Niezależny portal rosyjski Wiorstka podał w czwartek, że niektórym lokatorom z nowo wybudowanego osiedla grozi teraz wysiedlenie.
Mieszkańcy skarżą się na problemy związane z prawem własności nowych mieszkań wybudowanych w Mariupolu. Groźba wysiedlenia jest dla niektórych realna. Niektórzy mają poważne kłopoty z otrzymaniem zaświadczenia o własności. Gdy mieszkańcy zwrócili się o stosowne potwierdzenia do urzędników, ci przekazali, że prokuratura rozpoczęła kontrolę "legalności otrzymania" mieszkań - informuje Wiorstka. Według już mieszkających na nowych osiedlach w Mariupolu, takie kontrole odbyły się już wcześniej.
Przypadki eksmisji już mają miejsce - podaje rosyjski portal powołując się na lokatorów. Przyczyny mogą być różne - od posiadania przez daną osobę prawa własności do innego lokalu, po błędy popełnione przez komisję przy sprawdzaniu lokatorów. Jedna z kobiet poinformowała Wiorstkę, że ona również może stracić lokum, bo posiada niewielkie udziały w nieruchomości należącej do jej rodziców.
"Ciemności pozwalają (Putinowi) podkreślić to, co chce pokazać, a także ukryć przed wścibskimi spojrzeniami miasto całkowicie zniszczone przez jego armię" - napisał ukraiński resort obrony w komentarzu do niedzielnej wizyty rosyjskiego przywódcy w Mariupolu.
Putin pojawił się w dzielnicy Newskiej w Mariupolu podczas niezapowiedzianej, nocnej wizyty w okupowanym mieście. Na kadrach opublikowanych przez Kreml pokazano, jak na podwórzu rozmawia z grupą ludzi, którzy mówią mu, że mieszkają w niedawno wybudowanych domach.
Sielankową atmosferę nocnej wizyty gospodarskiej zakłócił okrzyk jednej z kobiet: "to wszystko na pokaz!". Mieszkający w Mariupolu mieli być niezadowoleni z faktu, że Władimirowi Putinowi pokazano jedynie odbudowany fragment miasta, który mocno kontrastuje z widokiem ruin w pozostałych rejonach.