Za pieniądze przekazują Rosjanom informacje o ruchach ukraińskich wojsk. Do kontaktu z najeźdźcami używają aplikacji Telegram. Mowa o kolaborantach z obwodu donieckiego. Ich tropieniem zajmuje się Ołeksandr Malisz, którego historię opisuje „The Guardian”.
Malisz to szef oddziału policji, który nadzoruje Kramatorsk i Słowiańsk. To miasta, które wciąż są pod kontrolą sił ukraińskich, ale z trzech stron nacierają na nie siły rosyjskie.
Rosjanie otrzymują wsparcie od niektórych mieszkańców wymienionych miast. Zdaniem Malisza prorosyjskość to coś, co można zauważyć szczególnie w marginalizowanych grupach społecznych.
Mimo że mają ukraińskie paszporty, urodzili się tu i żyli całe życie, nie mogę ich nazywać Ukraińcami. To nie są profesjonalni szpiedzy, którzy zostali wytrenowani w Moskwie i przysłani tutaj - mówi o kolaborantach brytyjskim dziennikarzom Malisz.
Policjant wyjaśnił, jak Rosjanie pozyskują informacje od mieszkańców obwodu donieckiego. Specjalne kanały z oznaczeniami "Z" pojawiają się w aplikacji Telegram. Administratorzy publikują tam ogłoszenia, w których informują, że potrzebują zdjęć konkretnego miejsca lub współrzędnych ukraińskich wojsk. Za informacje oferują pieniądze. Przelewy wynoszą maksymalnie ok. 2800 zł.
Malisz twierdzi, że funkcjonariusze, z którymi pracuje, znaleźli dowody na wymianę informacji z Rosjanami i potwierdzenia przelewów na telefonach osób podejrzewanych o kolaborację.
Policjant przekazał, że czasem mieszkańcy sami zgłaszają służbom, że dana osoba może współpracować z najeźdźcami. Takie zgłoszenie pojawiło się w ostatnią sobotę. Mundurowi dowiedzieli się, że podejrzewany mężczyzna otrzymał z rosyjskiego konta bankowego przelew w wysokości ok. 2240 zł. Data wskazuje na dzień, kiedy Rosjanie dokonali ataku na dworzec w Kramatorsku.
Z Kramatorska wyjechała ponad połowa mieszkańców. Dzięki temu mundurowym znacznie łatwiej jest im zauważyć podejrzane zachowanie.
W ostatni piątek Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) informowała, że od początku rosyjskiej agresji wykryła prawie 100 grup zwiadowczo-dywersyjnych i zatrzymała ponad 300 kolaborantów.
Wśród zatrzymanych była 6-osobowa grupa, która rozpowszechniała w mediach społecznościowych wrogą propagandę i prowadziła z mieszkańcami rozmowy agitacyjne. W Kijowie zatrzymano dwóch mieszkańców, którzy wyłudzali od właściciela warsztatu samochodowego drogie wozy rzekomo na potrzeby armii ukraińskiej.
Z kolei w obwodzie wołyńskim udaremniono nielegalną sprzedaż kamizelek kuloodpornych i hełmów o wartości 18 tys. dolarów, które zostały wwiezione jako pomoc humanitarna.