Rosyjski sprzęt wojskowy zniszczony w wyniku wtorkowego ataku na bazę lotniczą w Nowofedoriwce na anektowanym Krymie był wart 650-850 mln dolarów - oszacowało ukraińskie wydanie "Forbesa".
Ze zdjęć satelitarnych amerykańskiej firmy Planet Labs wynika, że na lotnisku Saki kilka godzin przez atakiem znajdowało się ponad 20 samolotów. Były to przeważnie myśliwce Su-30SM i samoloty zwiadowcze Su-24MR, a także jeden ciężki samolot transportowy Ił-76 i kilka śmigłowców - powiedział rzecznik sił powietrznych Ukrainy Jurij Ihnat.
Forbes szacuje wartość Su-30SM na 50 mln dol., Su-24MR - na 6 mln dol., a Iła-76 - na 86 mln dol. Baza w Nowofedoriwce była wykorzystywana wcześniej do prowadzenia nalotów przeciwko Ukrainie.
Władze w Kijowie nie wzięły odpowiedzialności za wtorkowy ostrzał obiektu, lecz sztab generalny sił zbrojnych Ukrainy podał, że tego dnia przeciwnik stracił dziewięć samolotów. W środę amerykański dziennik "Washington Post" podał, że ataku na bazę rosyjskich sił powietrznych dokonały ukraińskie siły specjalne.
"Forbes" pisze, że rosyjska wersja, jakoby przyczyną wybuchów było niedbalstwo i pożar w składzie amunicji lotniczej, budzi wątpliwości, gdyż na pierwszych nagraniach z ataku widać, że do kilku wybuchów doszło niemal jednocześnie, a odległość między nimi wynosiła ok. 750 m.
Zdaniem "Forbesa" mogło dojść do ataku z systemu HIMARS rakietą ATACMS o zasięgu 300 km, których Ukraina oficjalnie nie otrzymała, ataku ukraińską rakietą przeciwokrętową Neptun albo amerykańską Harpoon, bądź też ataku z samolotu bezzałogowego. Niewykluczona jest także dywersja.
Nowofedoriwka leży ponad 200 km za obecną linią frontu, daleko poza zasięgiem dotychczas używanej przez Ukrainę broni, nie licząc pocisków przeciwokrętowych Harpoon i Neptun.