Krymski kryzys zwiększa w Rosji ryzyko łagodnej recesji w najbliższych dwóch kwartałach, ale w dłuższej perspektywie jego skutki przezwyciężyłoby zwiększenie wydatków rządowych - ocenia bank Morgan Stanley (MS).
"Wyższe stopy oprocentowania i odpływ inwestycji portfelowych zaszkodziłyby w krótkim czasie spożyciu i inwestycjom, choć gospodarka mogłaby odbić się z końcem 2014 r. dzięki wyższym wydatkom rządu" - czytamy w komentarzu banku. Według Morgan Stanley rząd mógłby zwiększyć wydatki, ponieważ wyższe geopolityczne ryzyko jest wsparciem dla ceny ropy (od jej ceny zależy stan rosyjskich finansów publicznych) a kombinacja droższej ropy i osłabienia rubla do USD, przełoży się na nadwyżkę fiskalną.
Podtrzymujemy pesymistyczne nastawienie do rosyjskiego rubla. Wprawdzie poniedziałkowa zwyżka stóp o 1,5 pkt proc. idąca w parze z interwencją banku centralnego Rosji na rynku walutowym ograniczyły skalę strat, ale ryzyko odpływu kapitału i zachodnich sankcji nadal zaciąży na notowaniach rubla - tłumaczą analitycy MS.
Według Morgana Stanley'a bezpośredni wpływ krymskiego kryzysu na Rosję, rynki regionu i UE będzie ograniczony. Udział Ukrainy w rosyjskim handlu wynosi 5 proc., a w handlu EU niespełna 1 proc. Spośród banków zachodnich na największe ryzyko wystawione są OTP i Raiffeisen. Zdaniem MS w wyniku kryzysu bardziej ucierpi gospodarka Ukrainy, bo jest zależna od handlu z Rosją i pilnie potrzebuje pomocy zagranicznej. Stąd bank nie wyklucza dalszych ograniczeń sprzedaży zagranicznych walut.
Morgan Stanley nie spodziewa się, że kryzys "zainfekuje" Europę Centralną i nie spodziewa się zakłóceń w dostawach rosyjskiego gazu dla odbiorców w Europie. Zauważa, że potencjał przesyłowy gazociągu Nordstream powiększył się, popyt na gaz z początkiem wiosny zmniejszył się, a Rosja ma możliwość skierowania części dostaw przez Białoruś.