Wojskowe śmigłowce, przygotowane do walki z pożarami lasu mają pomóc opanować sytuację w elektrowni Fukushima 1. Zrzucanie wody ma pomóc w chłodzeniu prętów paliwowych i zapobieżeniu dalszej emisji substancji promieniotwórczych do atmosfery. Według najnowszych informacji, udało się ustabilizować sytuację w reaktorze numer 2, obniżyło się tam ciśnienie.
W nocy wybuchł pożar w reaktorze numer 4 w rejonie, gdzie składowane są groźne, zużyte pręty paliwowe. Doszło też do emisji pary z reaktora numer 3. Wszystko to przyczyniło się do na tyle dużego wzrostu poziomu promieniowania, że przejściowo ewakuowano osoby, pracujące na terenie elektrowni.
Śmigłowce prawdopodobnie będą zrzucać wodę właśnie na reaktory 3 i 4. Zapowiedziano też wyrównanie podjazdu do reaktora numer 4, by mogły tam dotrzeć wozy strażackie. Są już pierwsze informacje o rozmiarach zniszczeń w samych reaktorach. Agencja Kyodo podała, że pręty paliwowe w reaktorze numer 1, w którym pojawiły się pierwsze problemy, uległy zniszczeniu w 70 procent, podobny los spotkał jedną trzecią prętów w reaktorze numer 2.
Uważnie obserwowana jest sytuacja w reaktorach nr 5 i 6, które podobnie jak reaktor numer 4, były wyłączone w chwili trzęsienia ziemi. I tam jednak zaobserwowano niepokojący wzrost temperatury w zbiornikach zawierających zużyte paliwo jądrowe. Te zbiorniki nie są chronione ciśnieniową osłoną. Silnie radioaktywne pręty są zanurzone w wodzie, której poziom ma kluczowe znaczenie dla pochłaniania promieniowania. Zużyte paliwo musi tam pozostać do czasu, gdy jego aktywność zmaleje i będzie można je wywieźć na miejsce stałego składowania.
Sytuacja w reaktorze numer 4 jest najtrudniejsza, bo tam są najświeższe, dopiero co wyjete z reaktora pręty, w pozostałych reaktorach ich aktywność jest mniejsza. Bez względu na to, jak rozwinie się sytuacja w Japonii, trzeba będzie dokładnie przeanalizować stan zabezpieczenia tych zbiorników we wszystkich elektrowniach jądrowych na świecie.
Silne wahania poziomu promieniowania sugerują, że kryzys ma na razie charakter lokalny, wartości zmieniają się w różnych miejscach kompleksu elektrowni, nie ma więc skażenia, które obejmowałoby większy obszar.
Co ważne, ewakuacje, które zarządzono wcześniej, sprawiły, że mieszkańcy okolic elektrowni nie są zagrożeni. Problem w tym, kiedy będą mogli wrócić do domów. Na to pytanie w tej chwili nikt nie umie odpowiedzieć, nie można wykluczyć, że nawet jeśli nic gorszego się tam nie stanie, schładzanie reaktorów potrwa miesiącami.
W tej chwili meteorolodzy zapowiadają, że wiatr przez co najmniej dobę będzie kierował ewentualne skażenia nad Ocean Spokojny. To dobra wiadomość, zwłaszcza dla mieszkańców Tokio.