Iga Świątek po ciężkiej przeprawie zameldowała się w półfinale turnieju WTA w Pekinie. Po trzysetowej walce Polka pokonała Francuzkę Caroline Garcię 6:7 (8-10), 7:6 (7-5), 6:1.

Półfinałową rywalką Igi Świątek będzie Amerykanka Coco Gauff (3.), która wygrała dziś w ćwierćfinale z Greczynką Marią Sakkari 6:2, 6:4.

Morderczy bój Świątek z Garcią

Spotkanie ćwierćfinałowe Igi Świątek z Caroline Garcią trwało ponad dwie i pół godziny. W pierwszym secie rywalizacja trwała niemal godzinę, w drugim ponad godzinę. 

Zaczęło się od partii wygranej przez Garcię w tie-breaku. Świątek nie złożyła broni i w drugiej partii odrobiła stratę, choć zwycięstwo w secie także zapewniła sobie dopiero po tie-breaku.

Trzeci set to już dominacja polskiej wiceliderki światowego rankingu, która wygrała 6:1 i awansowała do półfinału. To już jedenasty półfinał Świątek w obecnym sezonie.

Pierwszy set bez przełamania

Obie zawodniczki stworzyły świetne widowisko i zaprezentowały tenis najwyższej próby. O tym, jak wyrównany był to pojedynek i na jak wysokim poziomie stał świadczy już fakt, że w pierwszej partii - trwającej prawie godzinę - żadna z tenisistek nie miała nawet szansy na przełamanie podania rywalki.

Obie pewnie wygrywały własne gemy serwisowe - Garcia m.in. dzięki sześciu asom, a Świątek poprzez dużą skuteczność pierwszego podania, po którym w tej części spotkania straciła tylko trzy punkty.

Jeden w tie-breaku, który był konieczny, by wyłonić triumfatorkę pierwszej partii. Właśnie dzięki temu mini-breakowi 10. w światowym rankingu Francuzka objęła prowadzenie 3:1, a niedługo później - przy stanie 6-4 - miała dwa setbole. Polka jednak wytrzymała ciśnienie, w efektownym stylu wyszła z opresji, a po wygraniu trzech kolejnych akcji sama była o krok od zwycięstwa w pierwszej partii. Piłka po jej uderzeniu z forehandu wyleciała jednak na aut i podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego ze złości uderzyła rakietą o kort.

W sumie obroniła trzy setbole, ale kolejnego już nie dała rady i to Garcia wygrała 10-8.

Świątek odskoczyła, ale to nie był koniec

W drugiej partii obie kontynuowały zaciętą walkę o każdy punkt, z której jednak coraz częściej zwycięsko wychodziła Świątek. Dwukrotnie przełamała serwis Garcii, w tym w bardzo długim piątym gemie, i odskoczyła na 4:1.

Trudno było zauważyć, by Polka w tym momencie obniżyła poziom gry, ale wynik zaczął się odwracać. Rywalka, m.in. dzięki kilku efektownym, a nawet szalonym zagraniom, odrobiła stratę dwóch przełamań i doprowadziła do remisu 5:5. W kluczowych momentach - jak np. w 11. gemie - posyłała asy, których w dwóch partiach uzbierała łącznie 14. Świątek "odgryzała" się głównie uderzeniami wzdłuż linii, czasem też skutecznie mijała dochodzącą do siatki Garcię, ale ta nie pozostawała jej dłużna.

Niedawna liderka listy światowej była w niewielkich tarapatach w 12. gemie (15:30), ale świetnie zdała egzamin z odporności nerwowej. W tie-breaku poszła za ciosem, a że pochodzącej z Saint-Germain-en-Laye przeciwniczce po długim okresie świetnej gry zdarzyło się kilka pomyłek, to 22-letnia raszynianka zwyciężyła 7-5 i doprowadziła do remisu w meczu.

Taki wynik dodał drugiej rakiecie świata energii i już na początku trzeciego seta przełamała rywalkę, obejmując prowadzenie 3:0. Później ponownie wygrała gema przy serwisie Garcii i serwowała na zakończenie meczu. Prowadziła już 40:0, jednak wtedy Francuzka posłała kilka mocnych, wygrywających uderzeń, doprowadzając do wyrównania. Ostatecznie Świątek zdołała wygrać walkę na przewagi i tę partię 6:1.

Chciałam po prostu być cierpliwa. Wiem, że Caroline jest zawodniczką, która lubi ryzykować i ma dużą moc uderzenia. Byłam jednak cały czas bardzo pewna siebie i wiedziałam, że mogę wygrać - powiedziała Polka w krótkiej rozmowie na korcie po spotkaniu.

Był to piąty pojedynek obu tenisistek, w tym czwarty pod egidą WTA.