To była zła decyzja, w ogóle jej nie popieram, wszyscy są przegrani - tak Novak Djoković komentuje wykluczenie z Wimbledonu rosyjskich i białoruskich tenisistów. Lider światowego rankingu popiera decyzję o nieprzyznawaniu punktów rankingowych w turnieju wimbledońskim.
W ubiegłym miesiącu organizator rozpoczynającego się 27 czerwca turnieju - All England Lawn Tennis Club - oznajmił, że z powodu wojny na Ukrainie na londyńskiej trawie nie będą mogli wystąpić Rosjanie i Białorusini. Spotkało się to z krytyczną reakcją kobiecej organizacji WTA i męskiej ATP, które podjęły decyzję o nieprzyznawaniu punktów rankingowych za udział w tej wielkoszlemowej imprezie.
Pytany o to po wygranym meczu 1. rundy French Open Djoković odpowiedział, że w pełni popiera decyzję ATP, nawet jeśli miałaby go kosztować utratę pierwszego miejsca w światowym rankingu. Serb od 2018 roku jest w Londynie niepokonany.
Organizatorzy nie rozmawiali o tym z nikim z ATP, ani z żadnymi indywidualnymi graczami, choćby z Rosji i Białorusi, by po prostu dojść do jakiegoś kompromisu. Myślę, że to była zła decyzja, w ogóle jej nie popieram - podkreślił Djoković i dodał, że w tej sytuacji "wszyscy są przegrani".
Serb, który był w przeszłości skonfliktowany z zarządem ATP i planował nawet założenie oddzielnego stowarzyszenia tenisistów, zapewnił, że w tym przypadku w pełni popiera decyzję władz męskiego tenisa.
Cieszę się, że ATP pokazało, że gdy organizatorzy turnieju popełniają błąd, to muszą się liczyć z konsekwencjami. Dla mnie i innych graczy, którzy dobrze sobie radzili w zeszłym roku, oznacza to brak możliwości obrony punktów. A ci, którym teraz pójdzie dobrze, ich nie zdobędą. Muszę przyznać, że to bardzo wyjątkowa i dziwna sytuacja - powiedział Djoković.
Na French Open pytani o Wimbledon są niemal wszyscy czołowi tenisiści. Martwi mnie wojna, a nie punkty - krótko odpowiedziała Iga Świątek.
To jest bardzo trudna sytuacja i każda decyzja będzie dla kogoś szkodliwa. Sport zawsze wykorzystywany był w polityce, a z drugiej strony chcesz, aby zawody były równe dla wszystkich. Osoby decyzyjne powinny wypracować wspólne stanowisko, aby nasz sport był zjednoczony. Teraz nie mam takiego poczucia - dodała liderka kobiecego rankingu.
Z kolei czterokrotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych Naomi Osaka oznajmiła, że skłania się ku opuszczeniu Wimbledonu. Nie podjęłam jeszcze decyzji. Nie ukrywam jednak, że ranking mnie motywuje. To, na które miejsce mogę awansować mnie napędza. Boję się, że wobec braku punktów będę miała wrażenie, że to turniej towarzyski i nie dam z siebie 100 procent - zaznaczyła Japonka, która z paryskim turniejem pożegnała się już w pierwszej rundzie.
Ale Djoković nie ma takich wątpliwości. Wielki Szlem to wciąż Wielki Szlem. Wimbledon od dziecka był dla mnie wymarzonym turniejem, więc nie patrzę na to przez pryzmat punktów lub nagrody pieniężnej. Dla mnie to coś innego - zapewnił posiadacz 20 tytułów wielkoszlemowych.