Zwyczaj błogosławienia pokarmów jest jednym z obrzędów liturgii Wielkiej Soboty. W przeszłości święciło się wszystkie potrawy przygotowane na wielkanocne śniadanie, stąd wzięła się nazwa święconka.
Mieszkańcy wsi, zgodnie z obyczajem przodków, nieśli do kościoła wszystko, co przygotowali na święta: jaja, słoninę i kiełbasy, chleby i kołacze, osełki masła, sery i sól. Pokarmy układano w wielkich koszach wysłanych serwetami lub czystym, białym płótnem.
Jeszcze w XIX wieku uważano, że podczas tak wielkiego święta, jakim jest Wielkanoc godzi się jeść tylko pokarm pobłogosławiony, poświęcony w kościele. Wierzono także, że nie zaszkodzi on największym nawet łakomczuchom. Przed takimi konsekwencjami chronić miała woda święcona i modlitwa nad jedzeniem.
Obecnie zanosi się do kościoła jedynie małe koszyczki z jajkami, pisankami, kawałkiem chleba, solą, ciastami i słodyczami. Koszyczki przystrojone są gałązkami bukszpanu. W środku nie może zabraknąć baranka - symbolu zmartwychwstałego Jezusa.