Będę dochodziła swoich praw. Słyszałam, że policjanci mają mnie zaprosić na rozmowę. Poczekam, bo na razie nikt się nie odezwał. Nie usłyszałam też ludzkiego słowa "przepraszam" - mówiła posłanka Barbara Nowacka z KO.
Nowacka była gościem w "Faktach po Faktach" na antenie TVN24 i opowiadała o zdarzeniu, które z jej udziałem miało miejsce w sobotę podczas manifestacji organizowanej przez Strajk Kobiet.
Dostałam z bardzo bliskiej odległości gazem pieprzowym w oczy i w ucho. Dostały nim też stojące obok mnie osoby - powiedziała posłanka i podkreśliła, że trzymała w dłoni legitymację poselską.
Policjant powinien się zaciekawić, jaki to dokument. Jestem zdumiona, że policjanci nie są szkoleni, jak wyglądają takie dokumenty. Ale nie ma znaczenia, czy ja jestem posłanką, dziennikarką czy obywatelką. Policjant, który widzi spokojnie stojącą osobę, która się na niego nie rzuca, nie ma prawa psikać gazem prosto w twarz, to jest nadużycie. Wtórne jest to, co ja trzymam w ręku. Pierwotne jest to, że mają odwagę tak postąpić - mówiła Nowacka.