"Policjant widział stojącą koło blokady kobietę, osobę 170 cm wzrostu, nieuzbrojoną. To nie jest powód do rozpylenia jej dwukrotnie gazu w oczy, bez względu na to, czy ma legitymację poselską, prasową, czy cokolwiek innego" - przyznała w rozmowie z reporterem RMF FM Mariuszem Piekarskim Barbara Nowacka, komentując sobotni incydent z jej udziałem, który miał miejsce podczas protestu Strajku Kobiet w Warszawie. Posłanka Koalicji Obywatelskiej zaprzecza także wersji wydarzeń, jaką przedstawiła wczoraj stołeczna policja. Według służb, to Nowacka miała "pchać się w szyk mundurowych". "Chciałabym mieć tyle siły, żeby przepchnąć tarczę zwartego kordonu" - powiedziała działaczka. Koalicja Obywatelska złożyła dziś z kolei zawiadomienie do prokuratury dotyczące zachowania mundurowych na proteście.
W Warszawie odbył się w sobotę kolejny protest Strajku Kobiet wobec decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Organ uznał przepis o aborcji ze względu na wady płodu za niekonstytucyjny. W manifestacji uczestniczyła Barbara Nowacka. Posłanka Koalicji Obywatelskiej w trakcie interwencji poselskiej została spryskana gazem. Wymagała pomocy medyków.
Na zamieszczonych w mediach społecznościowych przez Nowacką zdjęciach widać, jak działaczka wyciąga legitymację poselską w stronę funkcjonariusza policji, po czym ten spryskuje ją gazem.
Nieatakujący, nieagresywny człowiek, znaczniej mniejszy, otoczony przez kordon policji nie stwarza żadnego zagrożenia. Jeżeli chciał coś zrobić (policjant - przyp. red.), to trzeba było mnie znieść, zepchnąć, powiedzieć, żebym się odsunęła, a nie wrzeszczeć coś, potem pryskać gazem, zanim człowiek zdąży zareagować - tak Barbara Nowacka komentowała w rozmowie z RMF FM całe sobotnie zajście dziś rano. W jej opinii działanie mundurowego było nieuzasadnione bez względu na jej status.
Inną wersję wydarzeń przedstawia natomiast stołeczna policja. Jej rzecznik Sylwester Marczak na wczorajszej konferencji prasowej twierdził, że posłanka "wpychała legitymację w twarz policjanta" i z tej perspektywy funkcjonariusz "nie miał możliwości zobaczyć, co pani poseł pokazała".
Interwencja poselska nie polega na tym, by utrudniać działania policji. Zachęcamy, by posłowie rejestrowali to, co robią policjanci i zgłaszali ewentualne łamanie prawa - mówił Marczak.
Policjant nie musi wiedzieć, czy ma do czynienia z posłem. Musi wiedzieć, że ma do czynienia z osobą, która nie jest ani agresywna, ani groźna. Nie chodzi o to, że ja jestem posłanką, chodzi o to, że nikt nie ma w ogóle prawa takiego użycia gazu, z takiej odległości prosto w twarz, komuś kto jest nieagresywny - tłumaczyła z kolei dziś posłanka.
W relacji mundurowych wynikało, że policjant "użył ręcznego miotacza gazu krótko" wyłącznie wobec Nowackiej, która ich zdaniem "sprawiała wrażenie, że chce przedostać się przez kordon".