Wytrzymaliśmy pięć miesięcy presji ws. ustawy o IPN - powiedział w Toruniu zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik. W jego ocenie środowa nowelizacja przepisów była odpowiedzialną i poważną decyzją premiera Mateusza Morawieckiego.

Wytrzymaliśmy pięć miesięcy presji ws. ustawy o IPN - powiedział w Toruniu zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik. W jego ocenie środowa nowelizacja przepisów była odpowiedzialną i poważną decyzją premiera Mateusza Morawieckiego.
Zdj. ilustracyjne / Leszek Szymański /PAP

Chcemy dbać o dobre imię Polski na świecie. To jest oczywiste. Temu miała służyć wcześniejsza nowelizacja ustawy o IPN. Temu miał służyć jeden z tych przepisów, który mówił o penalizacji określenia "polskie obozy śmierci", które wbrew pozorom jest używane powszechnie. Okazuje się jednak, że nie tędy droga i nie dało to skutku. Prokurator spróbował zrobić postępowanie w Argentynie, ale jesteśmy zupełnie bezsilni. W mojej ocenie możemy występować tylko z roszczeniami cywilnymi. Mało tego - reakcja państwa Izrael nas absolutnie zaskoczyła - mówił Wąsik.

Zastępca ministra koordynatora służb specjalnych odpowiadał w tej sprawie na głos z sali jednej z uczestniczek spotkania, która krytykowała "wycofanie się" przez PiS z poprzednich rozwiązań wprowadzonych do ustawy o IPN.

Izrael jest głównym sojusznikiem USA, które są naszym głównym sojusznikiem. Izrael jest też ostoją cywilizacji zachodniej na Bliskim Wschodzie. Trzeba sobie to jasno powiedzieć. Ten kraj ma strategicznie ogromne znaczenie dla Europy i Stanów Zjednoczonych. Zrobiliśmy krok wstecz, ale cieszę się, że dzięki temu mamy dwa niezmiernie ważne dokumenty, w których premier państwa Izrael dziękuje Polakom za ratowanie Żydów, dziękuje polskiemu państwu podziemnemu. Mówi, że nie może być sytuacji antypolonizmu. To jest pierwsze tego typu oświadczenie i nasz sukces w polityce międzynarodowej - ocenił Wąsik.

W środę premier Mateusz Morawiecki w Warszawie oraz premier Izraela Benjamin Netanjahu w Tel-Awivie podpisali wspólną polsko-izraelską deklarację, w której podkreślono m.in. brak zgody na przypisywanie Polsce lub całemu narodowi polskiemu winy za okrucieństwa nazistów i ich kolaborantów, potępienie przez oba rządy wszelkich form antysemityzmu i odrzucenie antypolonizmu oraz innych negatywnych stereotypów narodowych.

Wąsik dodał, że teraz Polska może się wszędzie na te oświadczenie powoływać - mówić, że nie było "polskich obozów śmierci", bo ich nie było.

Prezydent Obama, pewnie nie ze złej woli, mówił jednak o "polskich obozach śmierci". W tej chwili można wskazać, że nawet państwo Izrael podkreśla, że nie było "polskich obozów śmierci". Zdaję sobie sprawę, że to niezwykle kontrowersyjny temat. W mojej ocenie rząd Polski bardzo dobrze wyszedł z tej sytuacji. Mamy w tej chwili otwartych wiele drzwi do działań, które w wyniku nieporozumienia ze stycznia zostały zablokowane - stwierdził Wąsik.

Wspomniał także, że reakcja Izraela na poprzednią nowelizację przepisów ustawy o IPN miała związek z sytuacją wewnętrzną w tym kraju.

Wytrzymaliśmy pięć miesięcy ogromnej presji. Były środowiska w USA, które mówiły o Polsce jako o państwie faszystowskim. Musieliśmy to zatrzymać. Nie było łatwe zagłosowanie przeciwko ustawie, którą sami uchwalaliśmy. Zyski, które dał ten przepis są mniejsze niż obecne zyski z ustabilizowania sytuacji. To była poważna, odpowiedzialna decyzja premiera Mateusza Morawieckiego. Będę jej bronił jak niepodległości - zakończył Wąsik.

W środę Sejm uchwalił, Senat przyjął bez poprawek, a prezydent podpisał nowelę ustawy o IPN. Nowelizacja uchyla artykuły: 55a, który grozi karami grzywny i więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi i państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej, i art. 55b, który głosi, że przepisy karne mają się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu".

Artykuły te, uchylone środową nowelizacją, zawierała wcześniejsza, styczniowa nowelizacja ustawy o IPN. Wywołała ona liczne kontrowersje; sprzeciw wobec niej wyraziły m.in. władze Izraela, którego MSZ oświadczyło wtedy, że "żadna ustawa nie zmieni faktów". Instytucje izraelskie wyrażały obawę o wolność badań historycznych. O przeanalizowanie ustawy pod kątem wolności słowa apelowała też administracja amerykańska.

(az)