Opiekujący się w Soczi Justyną Kowalczyk doktor Stanisław Szymanik uważa, że stan jej złamanej stopy się nie pogorszy, nawet mimo kilku kolejnych startów na igrzyskach. Później czeka ją leczenie. Ortopeda zaproponował dwie opcje.

31-letnia Kowalczyk przyjechała na olimpiadę z kontuzją lewej nogi: biegła z nią już podczas Pucharu Świata w Dobbiaco. Przed startem w biegu łączonym na 15 km nie zdecydowała się na badanie. Twierdziła, że informacja o stanie zdrowia może niekorzystnie wpłynąć na jej stan psychiczny przed kolejnymi występami. Ostatecznie rentgen został przyspieszony o kilka dni i okazało się, że multimedalistka IO i MŚ ma złamaną piątą kość śródstopia.

Uważałem, że nie ma co czekać z przeprowadzeniem badania do zakończenia biegu na 10 km techniką klasyczną (zaplanowany na 13 lutego). Sytuacja, w której bardzo znana zawodniczka jest z kontuzją na igrzyskach i tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi, jest trudna do zrozumienia dla całego społeczeństwa. Dla mnie, jako lekarza, to była komfortowa sytuacja, kiedy Justyna Kowalczyk się zgodziła, bowiem wiemy o złamaniu i wiemy jak zmniejszyć ból podczas startu - powiedział Szymanik.

Stacjonujący w wiosce olimpijskiej "Endurance" doktor Szymanik podkreślił, że przyspieszenie wykonania rentgenu ułatwiło przygotowanie ją do walki na 10 km "klasykiem".

Widząc zdjęcie rtg widzimy co do centymetra, gdzie jest złamanie. Gdyby badanie zostało wykonane w pierwszym tygodniu po urazie, nic by to nie zmieniło, poza klarowną sytuacją. Moja decyzja byłaby prawdopodobnie taka sama: jedziemy i startujemy na olimpiadzie. Z medycznego punktu widzenia nie zrobi sobie dużo większej krzywdy startując ze złamaniem piątej kości śródstopia - ocenił.

Ortopeda podkreślił, że Kowalczyk może jeszcze kilka razy wystąpić w Soczi.

Bieganiem nie doprowadzi do gorszego stanu stopy, ale jeśli chodzi o postępowanie medyczne, trzeba będzie podjąć leczenie złamania. Zaproponowałem dwie opcje, ale do tej informacji będziemy mogli wrócić po biegu na 10 km - dodał.

Na razie więc Kowalczyk szykowana jest do swej najważniejszej konkurencji na igrzyskach.

Przygotowujemy ją dwutorowo - po pierwsze zniesienie bólu na okres biegu, po drugie - stabilizacja, a więc założenie specjalnych wkładek - przyznał lekarz, który w wiosce "wytrzymałościowej" pomaga polskim biegaczom i biathlonistom.

Szymanik zapewnił, że tzw. blokada będzie wykonana w sposób całkowicie dozwolony, mając na uwadze przepisy MKOl, WADA i FIS.

Stosujemy się do przepisów tych trzech organizacji, jeśli chodzi o substancję i drogi ich podania. Biorę za to odpowiedzialność w 100 proc. Środki przestają działać w momencie zakończenia biegu plus do godziny potem. Wtedy dolegliwości bólowe są najsilniejsze, bowiem w czasie rywalizacji dochodzi do mikroruchów w okolicy złamania
- przyznał.

Usztywnienie stopy w bucie narciarskim będzie polegało na zastosowaniu specjalnych wkładek, a ponadto będą podjęte działania przeciwbólowe - zarówno ogólne, jak i miejscowe, pozwalające do maksimum zmniejszyć odczuwanie bólu.

To wkładki termoplastyczne, które amortyzują mikrodrgania podczas biegu. Nie tylko wyczynowi sportowcy ich używają, chodzi o to, aby nie było zmian przeciążeniowych wynikających z dużej intensywności treningu. Co innego gdybyśmy mieli do czynienia ze złamaniem zmęczeniowym, wtedy mogłoby dojść do przemieszenia kości, dlatego namawiałbym Justynę do zupełnie innego leczenia - dodał.

Szymanik zapowiedział, że okolica znieczulenia będzie jak najmniejsza. Każde rozszerzenie działania farmakologicznego, to strata czucia.

Doktor mówił, że wkładki teraz są stosowane zamiast gipsu przy złamaniach piątej kości śródstopia. Sugerujemy pacjentom chodzenie przez kilka tygodni na twardej, nie zginającej się podeszwie. Dodał, że tzw. kule nie są potrzebne, tak też jest w przypadku polskiej narciarki.

Przewodniczący Komisji Medycznej Polskiego Związku Narciarskiego chwalił poziom zabezpieczenia medycznego na igrzyskach. W wiosce mamy dostęp do pełnej diagnostyki, np. do rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej - mówił.

(jad)