Norweg Benjamin Oestvold na treningu przed wczorajszym prologiem w Vikersund zaliczył groźny upadek. Norweski skoczek stracił panowanie nad nartami i upadł na 50 metrze.
Pechowo zaczął się weekend dla Benjamina Oestvolda. 22-latek podczas wczorajszego treningu przed prologiem na skoczni w Vikersund zaliczył groźnie wyglądający upadek.
Norweg zaraz po wyjściu z progu stracił panowanie nad nartami i runął na 50. metr skoczni. Nie mogłem podnieść lewej narty - tłumaczył wczoraj Oestvold w rozmowie z dziennikiem "Dagbladet".
Opowiedział także, jak czuje się po upadku. Kiedy adrenalina opadła, poczułem ból w kilku miejscach - mówił.
Byłem trochę niepewny, czy złamałem żebro. Wszystko jednak wskazuje na to, że tak się stało - dodawał. Jak tłumaczył, mocno ucierpiało także jego ramię. Bandaż zmieniałem trzy razy. Straciłem dużo krwi - mówił.
Zaznaczył także, że musiał wyrzucić do kosza swój kombinezon. Było na nim bardzo duża krwi. Nie nadaje się do użytku - zaznaczał.