Polscy siatkarze wygrali z Brazylią 3:1 (18:25, 25:23, 25:22, 25:16) w ćwierćfinale Ligi Narodów w Łodzi. Piąty raz z rzędu awansowali do strefy medalowej rozgrywek. Rywala Biało-Czerwonych w półfinale wyłoni piątkowe starcie Włoch z Francją.
Od początku spotkania między zespołami toczyła się wymiana ciosów, na którą żywiołowo reagowało 12 tys. osób zgromadzonych na trybunach łódzkiej Atlas Areny. Inicjatywę miał jednak zespół gości, który to odskakiwał na dwa punkty, to tracił przewagę.
Po serii nieskończonych akcji Biało-Czerwonych prowadzenie ich rywali wzrosło do 19:13. Niemoc gospodarzy przełamał dopiero Tomasz Fornal. To przy jego zagrywce Polacy odrobili część strat (17:20). Nie udało im się odmienić losów premierowej odsłony - blok na Kurku i atak Joandry'ego Leala zakończyły seta (25:18).
Początek drugiej partii należał do gospodarzy, którzy prowadzili 6:3 po wykorzystanej przez Kurka kontrze. Gdy skuteczny blok postawili Jakub Kochanowski i Marcin Janusz, dystans wzrósł do czterech punktów (11:7). Chociaż chwilę później Brazylijczycy złapali kontakt punktowy przy zagrywce Flavio Gualberto (10:11).
Autowy atak Kurka wyrównał wynik (12:12). Gdy asa serwisowego posłał Lucas Saatkamp, przewaga była po stronie "Canarinhos" (16:14). W końcówce po uderzeniu Bołądzia było po 20, natomiast punktowe zagrywki najpierw Fornala, a następnie Mateusza Bieńka dały zwycięstwo Polakom (25:23).
Wygrana nie podziałała motywująco na Biało-Czerwonych, którzy rozpoczęli trzeciego seta od kilku nieskończonych akcji i zatrzymanych ataków Wilfredo Leona (1:5). Chwilę później było już po 6 za sprawą wykorzystanych kontr przez podopiecznych trenera Grbica.
Kolejne skuteczne akcje pozytywnie nakręcały Polaków, stopniowo budujących przewagę. Gra Brazylijczyków nieco poprawiła się w końcówce, jednak nie byli już w stanie odrobić strat (22:25).
Siatkarze odczuwali skutki ulewy, która trwała w Łodzi podczas czwartkowych meczów. Parkiet musiał być często wycierany z powodu przeciekającego dachu. W jednej z akcji czwartego seta Kurek się poślizgnął, po czym... przeżegnał się. Chwilę później Biało-Czerwoni zbudowali już przewagę 13:8 przy zagrywce Fornala. Spokojnie kontrolowali przebieg ostatniej partii, dominując nad rywalami szczególnie w zagrywce. Mecz zakończył atak Bieńka (25:16).
Podopieczni trenera Nikoli Grbica staną przed szansą zdobycia piątego medalu Ligi Narodów i równocześnie obrony tytułu wywalczonego rok temu w Gdańsku. W swoim dorobku mają również srebrny krążek i dwa brązowe.
W pierwszym secie Brazylijczycy bardzo dobrze grali i kończyli wiele trudnych akcji. Czasami atakowali tak, jakby nas w ogóle nie było, bez bloku - komplementował rywali polski przyjmujący Tomasz Fornal. Najważniejsze jest to, że wróciliśmy w drugim secie i wygraliśmy ciężką końcówkę. Wydaje mi się, że to był kluczowy moment tego meczu. Później kontrolowaliśmy już trzecią i czwartą partię - ocenił.
Polacy zrewanżowali się Brazylijczykom za porażkę 1:3 z fazy zasadniczej. Fornal zapewniał, że wynik wcześniejszego spotkania nie wpłynął na nich negatywnie.
Dziennikarze i kibice się bali, my nie. Mało który profesjonalny sportowiec grający na takim poziomie obawia się jakiegokolwiek spotkania. Tu się nie ma czego bać, nasze życie nie kończy się na tym meczu - podkreślił zawodnik Jastrzębskiego Węgla.
Polska: Mateusz Bieniek, Tomasz Fornal, Marcin Janusz, Jakub Kochanowski, Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Paweł Zatorski (libero) - Bartłomiej Bołądź, Grzegorz Łomacz, Kamil Semeniuk.
Brazylia: Flavio Gualberto, Joandry Leal, Ricardo Lucarelli, Fernando Gil Kreling, Lucas Saatkamp, Darlan Souza, Thales Hoss (libero) - Mauricio Borges, Bruno Rezende, Isac Santos, Alan Souza.