"To jest historyczna hala, a kibice są niewiarygodni" - mówi o Spodku trener polskich siatkarzy Ferdinando De Giorgi. W czwartek w Katowicach biało-czerwoni zagrają z Rosją w pierwszym z trzech meczów przed własną publicznością w trzecim weekendzie Ligi Światowej.

"To jest historyczna hala, a kibice są niewiarygodni" - mówi o Spodku trener polskich siatkarzy Ferdinando De Giorgi. W czwartek w Katowicach biało-czerwoni zagrają z Rosją w pierwszym z trzech meczów przed własną publicznością w trzecim weekendzie Ligi Światowej.
Zdj. ilustracyjne /Darek Delmanowicz /PAP

Polacy i Rosjanie wyjdą na boisko o godz. 20.15, a trzy godziny wcześniej zagrają zespoły Iranu i USA, które w sobotę i niedzielę w Łodzi będą kolejnymi rywalami biało-czerwonych.

Czekają nas mecze z trzema bardzo wymagającymi rywalami. Liczę, że kibice pomogą nam w odniesieniu zwycięstw. Jesteśmy skoncentrowani na tym, by poprawić jakość naszej gry - powiedział De Giorgi, który przyznał, że lubi presję i grę przy komplecie publiczności.

"Sborna" to obecnie całkiem inna drużyna niż choćby podczas ostatnich igrzysk w Rio de Janeiro. Wielu czołowych siatkarzy bądź rozstało się z kadrą, bądź od niej odpoczywa.

Chcemy, aby ci zawodnicy przeszli szkołę w LŚ. Mamy też pewne problemy z kontuzjami, musimy zmieniać skład. Tym niemniej przyjechaliśmy tutaj, by walczyć w każdym spotkaniu - zadeklarował trener Rosjan Siergiej Szlapnikow.

Jego drużyna w sześciu spotkaniach odniosła dwa zwycięstwa i zajmuje 10. pozycję w zbiorczej tabeli LŚ. Polska - po trzech wygranych i trzech porażkach - ma trzy punkty więcej i jest piąta, co obecnie dałoby jej awans do turnieju finałowego w Kurytybie (4-8 lipca).

Do Final Six zakwalifikuje się pięć zespołów najwyżej notowanych w tabeli oraz - jako gospodarz - Brazylia, która obecnie jest trzecia.

Oprócz Katowic i Łodzi, w ostatnich turniejach fazy interkontynentalnej siatkarze rywalizować będą w Cordobie (Argentyna, Serbia, Brazylia, Bułgaria) oraz Antwerpii (Belgia, Francja, Włochy, Kanada).

(az)