Paweł Słowiok z 22 miejscem w Pjongczangu uzyskał najlepszy wyniki polskich kombinatorów norweskich w igrzyskach od 1994 roku. Zadowolenia ze startu swoich podopiecznych nie krył trener Danny Winkelmann. W Lillehammer 24 lata temu na 21. pozycji sklasyfikowano Stanisława Ustupskiego. Później polskich dwuboistów długo na igrzyskach nie było. W 2014 roku w Soczi Adam Cieślar plasował się na 37. i 39. pozycji.

Paweł Słowiok stracił do pierwszego w stawce Niemca Erica Frenzela 2.35,2. Na 39. pozycji zawody ukończył Szczepan Kupczak - strata 4.11,2, na 42. Cieślar - 4.47,3, a na ostatniej, 47. na mecie zameldował się Wojciech Marusarz - 6.36,1.

Jestem zadowolony z tego, jak się zaprezentowali moi zawodnicy, ich zaangażowania oraz z rezultatu Pawła. W jego wykonaniu to były naprawdę dobre zawody. Jestem z nich dumny - ocenił niemiecki szkoleniowiec, który polską kadrą opiekuje się od maja ubiegłego roku.

"Muszę pracować nad pozycją najazdową i odbiciem"

Paweł Słowiok po skokach zajmował 32. miejsce, ale formę biegową zaprezentował naprawdę dobrą. Netto osiągnął na trasie 12. rezultat. Jestem zadowolony, na trasie czułem się dobrze. W całym tym sezonie mam dobre, równe biegi. Jak złapię mocną grupę, to jestem w stanie wytrzymać w niej do samego końca. Moje skoki też są już stabilniejsze, ale wciąż muszę pracować nad pozycją najazdową i odbiciem - ocenił zawodnik.

Moim zdaniem Paweł w ostatnich latach stracił nieco czucie skoczni. Ma jednak naturę wojownika, a to, co mu teraz potrzebne, to przede wszystkim więcej pewności siebie oraz takiego luzu na skoczni. Nic natomiast nie buduje pewności siebie lepiej niż dobry wynik, a dzisiejszy takim był i mam nadzieję, że mu pomoże - podkreślił trener Winkelmann.

W odwrotnej sytuacji jest Kupczak. 25-latek po skokach był 20. W tych okolicach utrzymywał się przez około połowę dystansu, ale później zaczął słabnąć.

On wciąż jest młodym zawodnikiem. To był jego olimpijski debiut i starał się zaprezentować najlepiej, jak potrafi. Niestety bieg zaczął zdecydowanie za szybko w stosunku do swoich możliwości. Mówiłem mu, żeby biegł spokojnie, nie prowadził grupy. Poniosła go jednak fantazja i w pewnym momencie eksplodował. Musi wyciągnąć z tego lekcję - zaznaczył Winkelmann.

(ug)