Jutro związki zawodowe działające w służbach mundurowych wyślą ministrowi spraw wewnętrznych i administracji wezwanie do rozmów w sprawie postulatów branży. To odpowiedź na deklarację Joachima Brudzińskiego, który wyraził gotowość do negocjacji. W Warszawie zakończyło się posiedzenie zarządu federacji zrzeszających te związki.
Być może dziś zostanie ustalony termin rozpoczęcia rozmów na linii związkowcy-MSWiA. Szef NSZZ Policjantów Rafał Jankowski podkreśla, że chce, by doszło do nich niezwłocznie.
To minister Brudziński powinien z nami usiąść do stołu i nie powinniśmy wstać od tego stołu, zanim nie załatwimy tych spraw, na które oczekują tysiące policjantów i tysiące funkcjonariuszy innych służb mundurowych. Tu jest rozwiązanie - mówi Jankowski.
Jak dodaje, związkowcy chcą rozmawiać na neutralnym gruncie - w stołecznym Centrum Dialogu.
Obecnie w niektórych miejscach w Polsce sytuacja jest dramatyczna. Na przykład w Kostrzynie nad Odrą w Lubuskiem mieszkańcy nie mają jak zgłaszać przestępstw i wykroczeń na miejscowym komisariacie. Powód - brak funkcjonariuszy na służbie.
Nasz dziennikarz Mateusz Chłystun podał się za mieszkańca pobliskiej miejscowości i próbował zgłosić uszkodzenie samochodu. Od pracownicy komendy usłyszał, że ze swoim problemem może udać się do prokuratury w Słubicach albo do komendy miejskiej w Gorzowie, oddalonej o 45 kilometrów.
W komisariacie brakuje funkcjonariuszy, którzy mogliby przyjąć zgłoszenie. Problem miała dziś też miejscowa szkoła, która prosiła o zabezpieczenie biegu.
Ze względu na brak funkcjonariuszy nie można było tak zabezpieczyć, żeby to można było zrobić na drodze, tylko chodnikiem - mówił pan Stefan, nauczyciel z kostrzyńskiej podstawówki.
W całym Lubuskiem na zwolnieniach jest 35 proc. policjantów.
Z powodu masowych zwolnień lekarskich w Małopolsce trzeba było zamknąć część posterunków. Najgorzej sytuacja wygląda na zachodzie i południu województwa. Ta dane szybko się jednak zmieniają, bo zwolnienia lekarskie mogą przyjść w każdej chwili.
W samym Krakowie z powodu braków kadrowych, w niektórych posterunkach pracuje tylko jeden funkcjonariusz - ten, który odbiera telefony alarmowe. W kilku dzielnicach nie pojawią się też żadne policyjne patrole.
Jak mówi rzecznik Sebastian Gleń, nie ma zagrożenia bezpieczeństwa mieszkańców. Z powodu braków kadrowych policjanci są przekierowywani z innych działów
Ciągłość służby jest zapewniona, interwencje są realizowane. Dany teren jest obsługiwany przez sąsiedni lub jednostkę nadrzędną - mówi.
W Małopolsce pracuje ponad 7900 funkcjonariuszy, tylko dziś na zwolnieniach przebywa około 1500 policjantów.
Akcję ze zwolnieniami lekarskimi zapoczątkowali mundurowi z Łódzkiego. Przed 1 listopada na zwolnienia lekarskie poszło tam kilkuset policjantów. Aby zapewnić obsadę patroli, poszczególni komendanci musieli ściągać do służby funkcjonariuszy, którzy mieli wolne.
Masowe zwolnienia to część policyjnego protestu, który rozpoczął się w lipcu. Od kilku miesięcy funkcjonariusze nie wystawiają mandatów, tylko stosują upomnienia. Na początku października zorganizowali w Warszawie manifestację.