Coraz więcej mundurowych w całej Polsce w ramach protestu bierze zwolnienia lekarskie. Sami funkcjonariusze nazywają tę akcję "psią grypą". Co czwarty policjant oddziałów prewencji był wczoraj na zwolnieniu lekarskim - dowiedzieli się reporterzy RMF FM.
Z rozmów z policjantami wynika, że w wielu miejscach w poniedziałek po południu ta liczba znacznie wzrosła. Przykładowo w Białymstoku z 19 zwolnień do ponad 100.
Dane, które uzyskaliśmy, pokazują, że na prawie 6400 funkcjonariuszy prewencji, w pracy ze względu na L4 nie pojawiło się ponad 1700.
Braki dotyczą też innych formacji policyjnych. Z tego powodu w Komendzie Miejskiej w Krakowie wstrzymano urlopy. Z kolei w Rzeszowie komendant polecił kadrze kierowniczej zabranie do pracy notatników służbowych i formularzy mandatów karnych, po to, aby ci w razie potrzeby mogli patrolować ulice.
Na Warmii i Mazurach zwolnienia L4 wzięło tysiąc policjantów. Cały garnizon liczy ponad 3,5 tysiąca funkcjonariuszy. Na razie ciągłość służby nie jest zagrożona, ale jak dowiedział się nasz reporter, związki zawodowe nie wykluczają, że potrzebna będzie pomoc z innych województw.
W niektórych komendach nie ma prawie połowy policjantów. Najgorsza sytuacja jest w Elblągu, Piszu i Lidzbarku Warmińskim. Rosnąca liczba zwolnień może wpłynąć na wysłanie policjantów do Warszawy w najbliższy weekend. Może być tak, że pojedzie mniej osób albo nie pojadą wcale. Wyjazd planowany jest w sobotę - powiedział naszemu reporterowi Sławomir Koniuszy, jeden z liderów NSZZ Policjantów. W garnizonie podlaskim na poniedziałek na zwolnieniach L4 przebywa 17,6 procent policjantów. Głównie są to funkcjonariusze prewencji i drogówki.
30 procent policjantów śląskiego garnizonu jest na L4 - to dane z porannej zmiany. W drogówce odsetek chorych funkcjonariuszy jest jeszcze wyższy.
W śląskiej drogówce na chorobowym jest ponad 44 procent policjantów. Na patrole wyruszyli już policjanci zza biurek. Tam, gdzie funkcjonariuszy jest najmniej do pracy, kierowani są mundurowi z sąsiednich jednostek, w których braki kadrowe nie są aż tak dokuczliwe.
Przez brak mundurowych, wydłuża się czas oczekiwania na interwencję. W pierwszej kolejności obsługiwane są zdarzenia, w których zagrożone jest życie albo zdrowie ludzi. W przypadku drobniejszych spraw, trzeba liczyć się z dłuższym niż zwykle czekaniem na przyjazd policji.
Ponad półtora tysiąca policjantów w Małopolsce jest na zwolnieniach lekarskich, to około 20 procent stanu osobowego. Nieczynnych jest kilka posterunków w województwie, nie wszędzie pojawią się też patrole.
Funkcjonariuszy brakuje we wszystkich wydziałach, zamknięte są niektóre posterunki, a w samym Krakowie na kilku - pracuje tylko jednej funkcjonariusz, który odbiera telefon. To oznacza, że nie wszędzie pojawią się dzisiaj policyjne patrole.
Zarówno policjanci mundurowi z patrolówki, drogówki, jak i policjanci z pionów kryminalnych są na zwolnieniach lekarskich. Policjanci są przesuwani z innych komórek, innych wydziałów, sąsiednich jednostek - mówi Sebastian Gleń z Komendy Wojewódzkiej w Krakowie.
Policjanci już zapowiadają zaostrzenie protestu w kolejnych dniach.
Akcję ze zwolnieniami lekarskimi zapoczątkowali mundurowi z Łódzkiego. Przed 1 listopada na zwolnienia lekarskie poszło tam kilkuset policjantów. Aby zapewnić obsadę patroli, poszczególni komendanci musieli ściągać do służby funkcjonariuszy, którzy mieli wolne.
Masowe zwolnienia to część policyjnego protestu, który rozpoczął się w lipcu. Od kilku miesięcy funkcjonariusze nie wystawiają mandatów, tylko stosują upomnienia. Na początku października zorganizowali w Warszawie manifestację.