Gospodarze z Małopolski postanowili zorganizować zbiórkę na rzecz tych, którym powódź zabrała zbiory i zapasy. Z Rzeszotar koło Krakowa wyruszył dziś transport z darami dla mieszkańców zalanego Lewina Brzeskiego i okolic. Transport dotarł już na miejsce.

Wielka woda zalała wiele wiosek na Opolszczyźnie, zabierając ze sobą całe zapasy zbiorów. Gospodarze z Małopolski postanowili nie być obojętni i zorganizowali zbiórkę dla kolegów "po fachu". O 10:00 z Rzeszotar wyjechał transport z darami. To m.in. 1,5 tony warzyw i paszy dla zwierząt. Mieszkańcy zalanych terenów nie mają ich bowiem czym karmić.

Brat miał 4 konie, ale dwa musieliśmy sprzedać. Rzeka zabrała całe siano, nie mamy pieniędzy, by je dokupić, by je utrzymać. Dom został zdewastowany, naprawa pochłonie wszystko - usłyszała reporterka RMF FM Martyna Czerwińska od jednej z mieszkanek Starej Morawy koło Stronia Śląskiego. W podobnej sytuacji są mieszkańcy Kantorowic, Ptakowic, Wrzosek i innych miejscowości w pobliżu Lewina Brzeskiego. Właśnie tam dojechał dziś bus wypełniony po brzegi darami.

Rolnicy z Małopolski zorganizowali zbiórkę w gospodarstwach, ale także w sklepach. Przyłączyli się do niej m.in. mieszkańcy Rząski, Modlnicy oraz Wierzbna. 

Nie trzeba było nikogo namawiać, wystarczyło hasło. Trzeba sobie pomagać, trzeba się dzielić. To już moja trzecia taka akcja. Byłem już m.in. w Głuchołazach i Stroniu Śląskim. Wcześniej jeździłem pomagać na Ukrainę - powiedział RMF FM Andrzej Dylczyk - koordynator i pomysłodawca akcji. 

Z nadchodzącej pomocy cieszy się Elżbieta Juszczak z departamentu rolnego w Urzędzie Miasta w Lewinie Brzeskim. Wiele wiosek zostało zdewastowanych, ludzie nie mają niczego. To są małe, prywatne gospodarstwa, dla których zbiory i hodowla były źródłem pożywienia, ale też duże gospodarstwa, które mają ogromne straty. Ci drudzy złożyli już około 90 wniosków o pomoc finansową w związku ze szkodami. Czekamy i dziękujemy - powiedziała Juszczak reporterce RMF FM. 

Dary już w Lewinie Brzeskim

Bus wypełniony po brzegi darami dotarł już na miejsce. Andrzej Dylczyk z pomocą Sołtysa Kantorowic - Leszkiem Fornalem rozładowali cały transport. W magazynie przy ulicy Piasta Kołodzieja stoją wielkie worki warzyw i innych produktów. Ksiądz Twardowski mówił - spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. A ja mówię, spieszmy się pomagać, spieszmy się kochać zwierzęta, one też potrzebują naszej pomocy. Po powodzi pomoc płynęła przede wszystkim do mieszkańców miast. Wioski, rolnicy, byli często pomijani, dlatego pomysł, aby tym razem to ich wesprzeć. A ludzie mają otwarte serca. Dwóch rolników: Robert Szopa i Mariusz Chmiela przekazało te wszystkie warzywa. Pozostali mieszkańcy dołożyli gotowe produkty w sklepach - mówił reporterce Martynie Czerwińskiej pomysłodawca akcji. 

Sołtys podkreśla, że gdyby nie ludzie dobrej woli, powodzianie by się załamali: Śmiejemy się, że rolnicy przywieźli na wieś ... warzywa. Ale tu ludzie naprawdę wszystko stracili, nie mają nic, trudno to opisać, jeśli się tego nie przeżyło. Pragniemy tych warzyw, aby można było coś zrobić. Takie gesty nas budują. Jak dowiadujemy się od Elżbiety Juszczak z Urzędu Miejskiego na 20 sołectw w gminie, aż 12 zostało zdewastowanych przez wielką wodę. W każdym gospodarstwie są kury, gęsi, krowy, konie. To jest dla nas dar wyjątkowy. Cieszymy się, że takich ludzi jest naprawdę sporo. To buduje i napędza do działania.

Mieszkańcy: Trudno wyrazić wdzięczność

Dary trafią m.in. do Wronowa. To jedna z najbardziej poszkodowanych wiosek. W rozmowie z RMF FM mieszkańcy nie kryli wzruszenia. Każda zaoszczędzona złotówka jest tu na wagę złota. We Wronowie właściwie nie ma domu, który by nie ucierpiał. Wszyscy odkładamy na odbudowę domów, więc te warzywa, jedzenie, bardzo nam się przydadzą - mówi Pani Lucyna, która hoduje kury i gęsi. 

Jej sąsiadka Pani Maria, musiała postawić obok domu kontener, bo parter został całkowicie zdewastowany. Woda zabrała nam też cały ogród, wszystko co przez lata pielęgnowaliśmy, co stanowiło bazę naszych posiłków. Wszystko zgniło, stało w tej brudnej wodzie. Trzeba było wykopać i wyrzucić na śmietnik. Myślę, że nawet za rok nie posadzimy nowych warzyw, bo ziemia jest skażona, nie odważyłabym się tego jeść. Jest nam ciężko, ale jesteśmy ogromnie wdzięczni ludziom za tę pomoc. Za każdą pomoc. Dziękujemy, bo bez Was byśmy się załamali. Ktoś o nas pamięta, chwała im za to. Dystrybucja darów ma ruszyć w środę.

Andrzej Dylczyk obiecuje jednak, że to dopiero przedsmak tego co dojedzie do Lewina Brzeskiego 11 listopada: Planujemy przywieźć tu kilkanaście ton jedzenia, całego tira. Będziemy Was wspierać.