Szef CBA Paweł Wojtunik zapewnia, że nigdy nie posądzał byłego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza o zlecenie podpalenia budki pod Ambasadą Rosyjską. Jak mówił, z jego nagranej rozmowy z Elżbietą Bieńkowską wyciąga się niewłaściwe wnioski. Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego zapowiedział, że jeszcze dziś złoży zawiadomienie do prokuratury w związku z nielegalnym podsłuchiwaniem jego rozmowy.

Absurdalna jest jakakolwiek sugestia, jakobym oskarżał ministra spraw wewnętrznych, że dokonał prowokacji pod ambasadą rosyjską - powiedział Wojtunik podczas przedstawiania w Senacie informacji na temat działalności CBA w ubiegłym roku.

Możemy się różnić w pewnych poglądach z ministrem Sienkiewiczem na temat sposobu zarządzania różnymi instytucjami, ale to nie oznacza, że nie uważam ministra Sienkiewicza za osobę propaństwową, pryncypialną i nastawioną patriotycznie do swoich obowiązków - mówił Wojtunik, który odpowiadał na pytanie senatora Macieja Klimy o nagranie jego rozmowy z Elżbietą Bieńkowską, ujawnione przez tygodnik "Do Rzeczy".  

Podkreślał, że jakiekolwiek sugerowanie, że Sienkiewicz podjął się działań niezgodnych z prawem jest nieuprawnione. Ja niczego takiego nie powiedziałem - zaznaczył. Mówiąc: poszli, spalili budkę, miałem na myśli demonstrantów - tłumaczył. Dodał, że z Elżbieta Bieńkowską rozmawiał o metodach zarządzania służbami przez Sienkiewicza a także policjantami podczas Marszu Niepodległości. Uwagi to co innego niż sugerowanie czy opisywanie, że kierował, kazał. Ciężko mi to tłumaczyć, bo dla mnie to oczywisty absurd i oczywista bzdura – dodawał Wojtunik.

Szef CBA wyjaśniał też, że ostatnio był za granicą, więc nie zdążył dobrze zapoznać się z ujawnionymi nagraniami z jego spotkania z minister Elżbietą Bieńkowską. Trudno mu więc ocenić, mówił, "na ile jest to wszystko oryginalne".  

Pamiętam niektóre tematy, które poruszaliśmy, one są podobne do tego, co jest opisane w tygodniku, jednak uważam, że doszło tutaj do pewnej manipulacji i nieporozumienia - powiedział. Zdaniem Wojtunika z tego, co jest zarejestrowane "wyciąga się niewłaściwe wnioski".  

Szef  CBA zwrócił też uwagę, że teraz, gdy nagranie wyszło na jaw, może starać się o status pokrzywdzonego w śledztwie podsłuchowym, dlatego dziś złoży zawiadomienie do prokuratury.

W poniedziałek tygodnik "Do Rzeczy" opublikował fragmenty rozmowy, która miała zostać podsłuchana 5 czerwca 2014 roku w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Według tygodnika podczas rozmowy ówczesnej wicepremier, minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem miała paść sugestia, że Sienkiewicz zlecił policjantom spalenie budki przed rosyjską ambasadą. Widzisz, ale facet nauczył ich (Sienkiewicz), że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką... wiesz z takiego... - brzmi fragment wypowiedzi przypisanej Wojtunikowi przez "Do Rzeczy". 

Stanowczo oświadczam, że sugerowanie, jakoby szef CBA Paweł Wojtunik powiedział, że policja na zlecenie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza miała podpalić budkę przy ambasadzie, jest niedorzecznością, nadużyciem, nieprawdziwym twierdzeniem i sprawia wrażenie celowej manipulacji. Nieprzypadkowy jest też według mnie termin ukazania się tego artykułu. Odczytuję go jako próbę uwikłania CBA w bieżące wydarzenia polityczne. Stanowczo oświadczam, że Paweł Wojtunik nigdy nie twierdził, by ktokolwiek, a tym bardziej urzędujący minister, wydawał polecenia celowego podpalenia budki - komentował publikację rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.
 
Chodzi o incydent, do którego doszło podczas zorganizowanego w Warszawie przez środowiska narodowe 11 listopada 2013 r. Marszu Niepodległości. Podpalona została wówczas budka wartownicza przy ambasadzie rosyjskiej, śmietnikowa altana i m.in. instalacja "Tęcza" na pl. Zbawiciela. Zatrzymano ponad 70 osób. Po 11 listopada za absolutnie skandaliczne wydarzenia pod ambasadą rosyjską przeprosił prezydent Bronisław Komorowski, a głębokie ubolewanie w związku z incydentami wyraziło MSZ. Śledztwo ws. spalenia budki zostało ostatecznie umorzone z powodu niewykrycia sprawców.

Całość nagrań już w sieci

We wtorek w sieci pojawiło się całe nagranie (ponad 2 godziny) podsłuchanej rozmowy ówczesnej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika. Z całości nagrania wynika, że były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski domagał się od szefa CBA Pawła Wojtunika, by ten wystawił mu akceptację kupna z wolnej ręki sprzętu do bezpiecznej łączności obsługującej polską prezydencję w Unii. Nie jestem prezesem Urzędem Zamówień Publicznych, ja panu tego nie wystawię - miał odpowiedzieć Sikorskiemu Wojtunik. Dodał, że ma wątpliwości, czy to jest legalne.

Podczas rozmowy w restauracji duży fragment dotyczy afery korupcyjnej w MSZ. Jak mówi Bieńkowska, z jej informacji wynika, że tam mają bardzo duży chaos w zamówieniach. Tam jest po prostu burdel - stwierdza Bieńkowska. Dodaje, że oni, czyli MSZ jest przyzwyczajony do zamówień z wolnej ręki.

Z kolei Wojtunik mówi, że Sikorski miał do niego żal, że szef CBA nie ostrzegł go o niejasnych działaniach urzędniczki, która usłyszała zarzuty, a w MSZ awansowała. Szef CBA tłumaczyć miał potem, że nie mógł ujawniać takich informacji podczas śledztwa. Podał też Bieńkowskiej przykłady nieprawidłowości po kontroli w MSZ - nieuzasadniony tryb preferencyjnych zamówień, wolna ręka. Cateringi, wszystko. Tam chyba tylko krawaty sami kupowali - wyliczał Wojtunik. Szef CBA mówi nawet o fałszerstwach w komisji przetargowej. Tam dopisywali zera - mówił Wojtunik. Firma podawała wartość kontraktu 90 tysięcy złotych, a oni pisali 900. Jaja po prostu - kwituje szef CBA.

(mpw)