Dwie osoby zatrzymano w związku z aferą podsłuchową. Zostaną one przesłuchane jako podejrzani w środę - powiedziała Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Wcześniej Konrad L., kelner z restauracji Amber Room w Pałacu Sobańskich w Warszawie, usłyszał zarzut używania nielegalnego podsłuchu. Nie był zatrzymany, sam zgłosił się do prokuratury, gdzie został przesłuchany jako podejrzany.
Potwierdzam fakt zatrzymania dwóch kolejnych osób do postępowania w sprawie tak zwanej afery podsłuchowej. Czynności z tymi osobami się nie rozpoczęły i we wtorek na pewno się nie rozpoczną - dodała Mazur.
Konrad L., nie został zatrzymany i sam zgłosił się do prokuratury. Został przesłuchany jako podejrzany. Przedstawiono mu zarzut z art. 267 par. 3 Kodeksu karnego, mówiący o tym, że do dwóch lat więzienia grozi temu, "kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem".
Mężczyzna jest drugą osobą, która usłyszała zarzut w śledztwie dotyczącym nielegalnego podsłuchiwania polityków. Pierwszą jest Łukasz N., menadżer z restauracji "Sowa i przyjaciele". Usłyszał zarzuty w zeszłym tygodniu; został zwolniony za kaucją.
Jedną z zatrzymanych osób jest biznesmen Marek F., (prokuratura nie ujawnia jego danych) współwłaściciel firmy Składy Węgla i główny akcjonariusz giełdowych spółek Hawe i ZWG. Rano we wtorek ABW i policja wkroczyły do jego willi w podwarszawskim Konstancinie. Według rzeczniczki prokuratury Renaty Mazur, śledczy po przesłuchaniu kilku miejsc zabezpieczyli "szereg nośników", które będą badane.
Według naszych informacji chodzi o Marka Falenta, który jest właścicielem 40 proc. udziałów w Składach Węgla. Zapłacił za nie ponad 100 mln złotych. W ubiegłym roku przedsiębiorca znalazł się na 67. miejscu w "Setce najbogatszych Polaków" według tygodnika "Wprost". Jego majątek jest wyceniany na 440 mln złotych.
Zatrzymanie przedsiębiorcy to efekt wspólnej akcji ABW i CBŚ. Poza informacjami z przesłuchań osób związanych z restauracjami, w których nagrywano polityków i biznesmenów, śledczy analizowali m.in. bilingi rozmów telefonicznych, logowanie się telefonów do stacji przekaźnikowych, wykorzystywali też bazy danych, które są w dyspozycji ABW oraz CBŚ.
Do prokuratury wypłynęło też kolejne zawiadomienie dotyczące podsłuchów polityków. Złożył je były minister Sławomir Nowak. Jego zawiadomienie jest szóstym w sprawie. Wpłynęły też zawiadomienia ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego oraz b. wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego. Wcześniej złożyli je szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, członek zarządu spółki PERN i b. dowódca jednostki GROM Dariusz Zawadka oraz prezes NBP Marek Belka.
Jako świadka w sprawie przesłuchano też redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego. Najważniejsza jest dla nas tajemnica śledztwa i spokój dla wykonywania czynności - podkreśliła Mazur. Latkowski powiedział, że nowe nagrania rozmów, które uzyskał "Wprost", przekazał prokuraturze. Pliki obejmują całość nagrań. Zaznaczył, że w publikowanych przez tygodnik częściach nie ma wątków prywatnych.
Przekazałem wszystkie pliki dźwiękowe, jakie otrzymała redakcja, mając gwarancję, że nie ujawniam źródła. Byłem przesłuchany jako świadek, tylko w kwestii dostarczenia tych plików dźwiękowych. Nie było żadnego elementu, w którym musiałbym się zasłaniać tajemnicą dziennikarską - tłumaczył Latkowski.
Praska prokuratura prowadzi dwa śledztwa - w sprawie podsłuchiwania polityków i treści rozmów Sławomira Nowaka z b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. Rzeczniczka prokuratury zaznaczyła, że Nowak był przesłuchiwany jako świadek, nie sprecyzowała, w którym ze śledztw.
Minister sprawiedliwości Marek Biernacki powiedział, że nie wyobraża sobie, by śledztwo ws. podsłuchów nie zostało zakończone w czasie wakacji. Przekroczenie tego terminu byłoby złe dla państwa i dla służb - ocenił. Zaznaczył, że śledztwo musi być transparentne: Każdy element będziemy przedstawiali transparentnie.
(ug)