Po ośmiu latach rozpoczął się proces w związku z międzynarodową aferą "Panama Papers". Oskarżonych o pranie pieniędzy zostało 27 osób, w tym właściciele kancelarii prawnej Mossack-Fonseca, która była w centrum afery.
W Panamie rozpoczął się w poniedziałek proces 27 oskarżonych w związku z międzynarodową aferą "Panama Papers", która wybuchła w 2016 roku po olbrzymim wycieku dokumentów, ujawniających aktywa elit politycznych i urzędników z wielu państw świata.
Jak podała agencja Associated Press, wśród oskarżonych o pranie pieniędzy w procesie przed sądem w Panamie są Juergen Mossack i Ramon Fonseca Mora, właściciele kancelarii prawnej Mossack-Fonseca, która była w centrum afery ujawnionej w 2016 roku.
Obecny na sali sądowej Mossack nie przyznał się do winy. Prawnicy Fonseki oświadczyli, że przebywa on w szpitalu.
Rozpoczęty w poniedziałek proces ws. "Panama Papers" ma potrwać - według zapowiedzi - do 26 kwietnia.
Wyciek ponad 11 milionów poufnych dokumentów finansowych pokazał, jak wielu spośród światowych bogaczy ukrywa swoje pieniądze w rajach podatkowych. Wśród osób wiązanych z aferą byli miliarderzy, przywódcy państw, politycy, a nawet gwiazdy sportu.
Afera "Panama Papers" wywołała poważne skutki w wielu krajach. Premier Islandii Sigmundur David Gunnlaugsson był zmuszony podać się do dymisji po ujawnieniu kont jego rodziny, a ówczesnego premiera Pakistanu Nawaza Sharifa Sąd Najwyższy pozbawił prawa do pełnienia funkcji publicznych.
Z dokumentami wiązano też wiele innych osobistości, w tym byłego premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, argentyńskiego piłkarza Lionela Messiego, ówczesnego prezydenta Argentyny Mauricio Macriego czy hiszpańskiego reżysera Pedro Almodovara - przypomniała agencja AFP.
Wiele spośród osób uwikłanych w aferę przedstawiło powody, dla których posiadały one rachunki offshore, podkreślając przy tym, że nie popełniły żadnego przestępstwa.
Juergen Mossack i Ramon Fonseca Mora stanęli w 2023 roku przed panamskim sądem w związku z oskarżeniem o pranie pieniędzy w ramach olbrzymiego skandalu korupcyjnego, znanego jako "myjnia samochodowa", w który zamieszany był brazylijski koncern Odebrecht.
Prokuratorzy żądali dla obu mężczyzn 12 lat więzienia. Wyrok jeszcze nie zapadł.