"Spodziewałam się, że ‘Zimna wojna’ nie dostanie Oscarów" - przyznała po 91. ceremonii wręczenia najbardziej pożądanych filmowych nagród świata reżyser Agnieszka Holland. Jak wyjaśniła: matematyka jest bezlitosna.
Przypomnijmy, obraz Pawła Pawlikowskiego - z Joanną Kulig i Tomaszem Kotem w rolach głównych - walczył o złote statuetki w trzech kategoriach: dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, za reżyserię i zdjęcia, których autorem jest Łukasz Żal. We wszystkich tych kategoriach triumfowała jednak "Roma" Alfonso Cuarona.
Za najlepszy film członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej uznali natomiast obraz "Green Book" w reżyserii Petera Farrelly'ego.
ZOBACZ: Oscary 2019: "Zimna wojna" bez statuetek. "Green Book" najlepszym filmem [RELACJA] >>>>
Po oscarowej gali Agnieszka Holland, pytana przez specjalnego wysłannika RMF FM do Hollywood Pawła Żuchowskiego, czy jest zawiedziona faktem, że "Zimna wojna" nie zdobyła żadnej statuetki, odparła wprost: Zawiedziona nie jestem - w tym sensie, że spodziewałam się, że nie dostanie Oscarów.
Amazon nie włożył (w promocję obrazu - przyp. RMF) tyle pieniędzy - a tym bardziej Polski Instytut Sztuki Filmowej - żeby (film Pawła Pawlikowskiego) mógł konkurować z szalenie reklamowaną i bardzo sowicie promowaną "Romą" - wyjaśniła.
Film obcojęzyczny musi się mocno promować, jeżeli ma startować w kilku kategoriach. Netflix (odpowiedzialny za promocję "Romy" - przyp. RMF) wyciągnął wszystkie atuty finansowe i PR-owskie. Dlatego mówię o matematyce. Kiedy głosuje kilka tysięcy członków Akademii, to aby zagłosować, muszą dany film obejrzeć. Przypuszczam, że na każdego widza "Zimnej wojny" przypadło pięciu lub dziesięciu widzów "Romy". Tak to wygląda - mówiła natomiast Holland w wypowiedzi cytowanej przez Polską Agencję Prasową.