"To na pewno wielka zmiana w życiu, ale też wielka radość. Z rajdami jest taki problem, że jeśli chcesz mieć dobre wyniki, to element "rodzinny" musisz zostawić na boku, nie mogę odpuszczać gazu" - mówi o roli ojca kierowca rajdowy Kuba Przygoński. Doświadczony "dakarowiec" potwierdził też w rozmowie z RMF FM, że pojedzie w kolejnej edycji tego legendarnego rajdu.
Maciej Jermakow: Przebierasz już nogami na myśl o pierwszym po Dakarze starcie w tym sezonie?
Kuba Przygoński: Tak, przerwa po Dakarze mija i... czas dodać gazu. Jadę do Kataru, to będzie dla mnie pierwszy start w Pucharze Świata w tym sezonie. To wyzwanie, bo rajd będzie trwał 5 dni. To skomplikowana impreza przede wszystkim pod względem nawigacyjnym.
Wielkanoc będzie zatem w tym roku wyjątkowa...
Tak, ruszam do Kataru właśnie w niedzielę, więc chyba po raz pierwszy święta spędzę poza domem. Tam na miejscu Wielkanocy po prostu nie obchodzą.
Od niedawna masz nową, bardzo młodą "kibickę", to wpływa jakoś na ciebie jako na kierowcę?
Mam córeczkę, która ma 4,5 miesiąca, jest bardzo malutka, choć dla nas pewnie zawsze taka będzie. To na pewno wielka zmiana w życiu, ale też wielka radość. Z rajdami jest taki problem, że jeśli chcesz mieć dobre wyniki, to element "rodzinny" musisz zostawić na boku, nie mogę odpuszczać gazu. Nawet jeśli jest niebezpiecznie, to muszę to analizować tylko pod względem sportowym. Trzeba po prostu się dobrze przygotować, mieć dobry sprzęt i ryzyko się minimalizuje.
Twoja rodzina dalej mocno przeżywa starty?
Cała moja rodzina zawsze przeżywa starty, ale od kiedy zsiadłem z motocykla ten stres zmalał. Samochód jest dużo bezpieczniejszy. Ja to też odczuwam, więc mój stres też jest dużo mniejszy.
Wiesz już co z przyszłorocznym Dakarem, masz pewność, że pojedziesz do Ameryki Południowej?
Tak, tak - czas leci bardzo szybko, a Dakar trzeba planować z dużym wyprzedzeniem. Zapowiada się, że będę startował w Dakarze, po to są też zawody w Katarze i kolejne, by się do tej imprezy przygotować.
Samochodu nie zmieniasz, zostaje Mini, a co z pilotem?
Z Tomem (Tom Cousoul - przyp. red.) w tym roku bardzo dobrze nam się jechało na Dakarze, w samochodzie jest pozytywny klimat i dobrze się dogadujemy. Ten sezon i Dakar jedziemy razem na pewno. Jeden stres jest więc z głowy.
Dobrze dogadujecie się też miedzy rajdami, poza samochodem?
Tom mieszka w Belgii więc mamy kontrakt sms-owy i czasami sobie żartujemy, gdy coś się dzieje na arenie sportowej, komentujemy to. A że mamy podobne poczucie humoru, to fajnie to wychodzi.
Z piachu przenieśmy się na asfalt, bo w tym roku znowu będziesz łączyć starty w off-roadzie z driftem...
Projekt drift idzie pełna parą. Trochę nam się kalendarze mieszają, ale na pewno będzie nas można zobaczyć, choć nie wiem jeszcze, gdzie dokładnie. Modyfikujemy samochód, będzie on dużo lżejszy, współczynnik masy do mocy będzie jeszcze lepszy.
To oznacza też, że musisz zmienić swój sposób jazdy?
Tak, samochód będzie wyglądał tak samo, ale będzie inaczej się prowadził. To będzie wymagało testów i treningów. Mechanicy mają pełne ręce roboty.
Ty też w tych przygotowaniach bierzesz udział, znasz się na tym, bo skończyłeś politechnikę....
Tak, skończyłem taką uczelnię i to jest moje hobby. Fajnie jest, jak sami możemy modyfikować samochód i go ulepszać.
Inżynier Jakub Przygoński robi obliczenia w domu i zastanawia się, co zrobić lepiej ze swoim autem ?
Musimy wyliczać, ale dużo daje też proste urządzenie - waga. Niektóre elementy trzeba zważać, wszystko redukujemy o połowę i... działa to fajnie.