Mundial się skończył. Ciężko tak na gorąco podsumować i ocenić ostatni miesiąc. Sportowo było całkiem nieźle. Przynajmniej tak sądzę.
Najlepszym pomysłem FIFA było uznanie graczem turnieju Diego Forlana. To był prawdziwy przywódca Urusów. Poza tym, że strzelał bramki, to strzelał pięknie. Jako jeden z nielicznych potrafił opanować "Jabulani" i jego rzuty wolne naprawdę sprawiły kłopot bramkarzom. Aż szkoda, że w ostatniej minucie meczu o brąz walnął w poprzeczkę.
Forlan jest jednym z czterech Królów Strzelców imprezy - razem z Thomasem Müllerem (który ma Złotego Buta, bo zapisał na swoim koncie trzy asysty - to więcej niż rywale), Wesleyem Sneijderem i Davidem Villą. I co by nie mówić, obecność tym gronie Holendra to dla mnie porażka. Porażką było zaliczenie na jego konto pierwszej bramki w meczu z Brazylią. To był ewidentny "samobój" Felipe Melo. No ale nic, stało się. Zresztą "Pomarańczowi" i tak mieli tu szczęście. Można psioczyć na Howarda Webba, że dał im w finale za dużo kartek, ale przecież i wcześniej Holendrzy byli liderami tej klasyfikacji. Myślę, że Webb mógł spokojnie dać jeszcze żółty kartonik Sneijderowi - za nakładkę. Później po gwizdku (był spalony) strzały na bramkę Casillasa oddali Robben i van Persie - obaj mieli już w tym momencie żółte kartki - mogli dostać kolejne.
Sam finał nie był porywający - szczególnie w pierwszej połowie. Potem było lepiej. Nie był to może najlepszy finał w historii, ale nie był chyba taki straszny - choć zgodzę się, że tego "czegoś" mu brakowało.
Dziwne były te mistrzostwa. Sporo niespodzianek, wyników, o których nigdy byśmy nawet nie pomyśleli.
Nowi mistrzowie świata na pewno grają futbol totalny. Dominują nad rywalem jak Barcelona w piłce klubowej. Zespół z Katalonii dał do pierwszego składu aż 7 piłkarzy! To, jak Hiszpanie wymieniają podania na małej przestrzeni, jak potrafią uwalniać się spod opieki rywala, to, jak panują nad piłką - wszystko sprawia kolosalne wrażenie i choć w fazie pucharowej zdobyli tylko 4 bramki, są na szczycie, bo - jak powiedział mi jeden z kibiców - Jak nie masz piłki, to ciężko zdobyć bramkę. I to robią Hiszpanie - bawią się piłką, po prostu podając ją w nieskończoność. Wychowali sobie wspaniałe pokolenie.
No i pomyśleć, że miesiąc temu przegraliśmy z nimi 0:6. Pokonali nas Mistrzowie - nie jest źle. Być gorszym od zdobywców Pucharu Świata o sześć bramek - toż to niezły wynik. Czekam, aż nad Wisłą pojawią takie komentarze, choć mam nadzieję, że to nigdy nie nastąpi...