Rosyjskie organy śledcze nie podejmowały żadnych czynności w celu oczyszczenia fragmentów samolotu prezydenta Polski i nie planują podejmować - powiedział przedstawiciel Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Władimir Markin. Dodał również, że wrak tupolewa jest zamknięty i nikt nie ma do niego dostępu.
Fragmenty są przechowywane w zamkniętym hangarze na terenie chronionym, toteż żadne osoby postronne nie mają do nich dostępu i nie mogą nic z nimi zrobić - podkreślił Markin. W ten sposób skomentował - jak pisze agencja ITAR-TASS - doniesienia, które pojawiły się w polskich mediach o oczyszczeniu fragmentów polskiego Tu-154M, które są przechowywane na lotnisku w Smoleńsku.
Markin, cytowany przez agencję ITAR-TASS, zaznaczył, że Komitet Śledczy Rosji na przestrzeni całego dochodzenia w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem ściśle współpracował ze stroną polską we wszystkich kwestiach śledztwa. Wszystkie fragmenty polskiego samolotu były wielokrotnie oglądane i badane przez śledczych i ekspertów, w tym także z udziałem polskich prokuratorów i ekspertów - przypomniał. Obecnie także strona rosyjska jest otwarta na wszelką wspólną pracę z organami śledczymi Polski, w tym w kwestii konserwacji i badania fragmentów samolotu - dodał.
Naczelna Prokuratura Wojskowa wysłała do rosyjskich śledczych zapytanie dotyczące pojawiających się w mediach sygnałów na temat wyczyszczenia wraku polskiego samoloty, który leży na lotnisku w Smoleńsku.
Pismo podpisał naczelny prokurator wojskowy, zostało ono wysłane bezpośrednio faksem, a także pocztą do Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej - powiedział rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa. Dodał, że obecnie prokuratura wojskowa oczekuje na oficjalną odpowiedź w sprawie.
O zamiarze wysłania pytań do Rosji dotyczących tej kwestii prokuratura wojskowa informowała w czwartek. Mówił o tym w mediach także prokurator generalny Andrzej Seremet, który przyznał, że oglądając relacje telewizyjne był zaskoczony "bardzo odświeżonym" wyglądem elementów wraku.
W drugą rocznicę katastrofy smoleńskiej Rosjanie dopuścili do rozbitego samolotu dziennikarzy. Żołnierze odsłonili część brezentu, aby pokazać wrak. Części samolotu wyglądały, jakby ktoś je dokładnie wyczyścił. Dodatkowo ponumerowano je żółtą farbą.
W środę rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa poinformował, że polscy śledczy nie mają żadnych potwierdzonych procesowo informacji o czyszczeniu czy myciu części wraku Tu-154M. Nie posiadamy żadnych zweryfikowanych informacji w sprawie wyczyszczenia czy umycia wraku tupolewa - wyjaśnił Rzepa, pytany o zdjęcia wypucowanych części samolotu, które są powszechnie dostępne.
Zobacz fotograficzną dokumentację dwóch lat tupolewa na lotnisku Siewiernyj
Biegli z wojskowej prokuratury chcą odwzorować w Polsce działanie lotniska w Smoleńsku w momencie, kiedy lądował tam prezydencki tupolew. Warunkiem eksperymentu jest znalezienie odpowiedniego lotniska w naszym kraju. Biegli, którzy przygotowują dla prokuratury kompleksową opinię na temat przebiegu i przyczyn katastrofy 10 kwietnia, chcą się dowiedzieć, jak działały urządzenia lotniskowe podczas sprowadzania tupolewa.
Tylko ludzie opętani nienawiścią są gotowi wnosić taki projekt - tak Donald Tusk skomentował dziś w Sejmie wniosek PiS-u w sprawie uchwały dotyczącej zwrotu wraku tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku. Według PiS, Sejm miałby zobowiązać rosyjski rząd do przekazania Polsce wraku Tu-154M.
Sejmowa większość nie zgodziła się jednak, by obecne posiedzenie izby zostało poszerzone o pierwsze czytanie projektu uchwały.