"Wracamy do normalności. Z dnia na dzień odbywa się coraz więcej adopcji" - przyznają w rozmowie z RMF FM pracownicy Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Dyminach pod Kielcami. Na nowych właścicieli czeka tam prawie sto zwierząt.

Jeszcze jest trochę inaczej jeśli chodzi o adopcje. Wszystkie mamy umówione na konkretny dzień i konkretną godzinę. Jesteśmy w stałym kontakcie z osobami zainteresowanymi i chętnymi. Rozmawiamy telefonicznie, przekazujemy je e-mailowo. Wysyłamy zdjęcia, opisy, udzielamy wszystkich wiadomości. Jeśli ktoś jest zdecydowany na adopcję, zapraszamy na wizytę, żeby poznać psa albo kota. W tej chwili na adopcję czeka około sześćdziesięciu psów i trzydziestu kotów - przyznaje Katarzyna Guzy ze Schroniska w Dyminach.

Potrzebny pelet i karma dla małych kociąt

Widzimy duże zainteresowanie. Dużo adopcji ruszyło w momencie, gdy mieliśmy więcej czasu, żeby pobyć ze zwierzętami w domu, tak aby proces socjalizacji był rozwinięty. Cały czas jest możliwość przyjazdu i zabrania psa na spacer. Wolontariat jest uruchomiony i działa zgodnie z zasadami reżimu sanitarnego, umawiamy go na konkretne godziny dla stałych wolontariuszy. Czekamy aż wszystko uspokoi się i otworzymy wtedy wolontariat dla nowych osób - dodaje Katarzyna Guzy.


Bardzo potrzebujemy peletu dla kotów, a także mokrej karmy dla małych kociąt. Ostatnio ktoś podrzucił nam do schroniska dwanaście małych kotów. Na adopcję czekają psy od roku wzwyż, na pewno każdy znajdzie pupila dla siebie. Myślę, że poradziliśmy sobie w czasie epidemii, mamy nadzieję, że wszystko wróci do normy. Jednego dnia odwiedza nas teraz maksymalnie pięciu wolontariuszy. Jeżeli chodzi o adopcje, staramy się przeprowadzać jak najwięcej osób i spacerów przedadopcyjnych. Wszystkie osoby, które przychodzą do schroniska muszą mieć maseczki ochronne, pamiętamy też o dezynfekcji - podkreśla.