"Pokazali jak ‘Erka’ jest dla nich ważna. Dogadaliśmy się w trzy sekundy" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM prezes Ruchu Chorzów Seweryn Siemianowski. Piłkarze "Niebieskich" sami zgłosili się do niego z pomysłem obniżenia ich pensji. Dla będącego w problemach finansowych Ruchu to ogromna pomoc w czasie pandemii koronawirusa. 14-krotni mistrzowie Polski po raz kolejny doświadczają także pomocy ze strony swoich fanów, którzy na wirtualny mecz ligowy wykupili ponad 2 tysiące wejściówek. O pomocy kibiców i rozmowach z zawodnikami z prezesem Sewerynem Siemianowskim rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Wojciech Marczyk, RMF FM: Rozmowy z zawodnikami i sztabem szkoleniowym dotyczące obniżenia pensji były chyba formalnością, bo w końcu oni sami wyszli z tą inicjatywą.
Seweryn Siemianowski: Tak. Sztab trenerski, pierwszy zespół, a także trenerzy akademii. Zobligowali się sami do obniżenia pensji. To bardzo ładny gest w stosunku do klubu i kibiców. Nie trzeba było czekać na żadne uchwały i zarządzenia. Wszystko po to, żeby klub mógł spokojniej funkcjonować i łagodniej przejść przez ten trudny okres, który wszyscy przeżywamy.
Wszyscy zgodnie zaproponowali jedno rozwiązanie?
Tak. Przyszli z bardzo konkretnymi rozwiązaniami i dogadaliśmy się w 3 sekundy. Teraz pozostało jedynie podopinać wszystkie prawne formalności. Cała ta sytuacja pokazuje, że teraz w klubie jest ekipa, której zależy na dobru Ruchu. Na takich ludziach chcemy właśnie teraz opierać zespół. Myślę, że ta decyzja zaprocentuje też w przyszłości, zaangażowaniem na boisku, bo pokazali jak "Erka" jest dla nich ważna.
A o ile te pensje zostały obniżone?
Nie chcę tego ujawniać. Tak dogadaliśmy się ze sztabem, piłkarzami i pozostałymi trenerami. Wszystko po to, żeby nie było zbędnych dyskusji. Mogę zapewnić, że są to racjonalne cięcia. Na pewno korzystne dla klubu. Zawodnicy na pewno będą mogli spokojnie żyć, a Ruch spokojniej przetrwa trudny okres. Wiadomo, że kwoty u każdego zawodnika są inne, bo jest to określony procent zarobków, a każdy z zawodników ma inny kontrakt.
Pozostało teraz podpisać tylko aneksy do umów?
Tak. Prawnicy już nad tym pracują i w ciągu kilku dni wszystko będzie załatwione formalnie.
Wszyscy będą otrzymywać normalne wypłaty kiedy wrócą do treningów?
Tak. (To rozwiązania - przyp red.) do momentu powrotu do normalnych treningów. Tak się umówiliśmy. Nawet nie do pierwszego meczu. Myślę, że to już jest normalne podjęcie pracy. Wiadomo, teraz piłkarze są - powiedzmy - na takim "zdalnym sterowaniu". Trenują indywidualnie w domach.
A co z rozgrywkami? Powrót na boisko wydaje się chyba coraz mniej prawdopodobny. Jak Pana zdaniem powinien zakończyć się sezon?
Może tak być, że już nie zagramy. Zobaczymy, jakie rozwiązanie zaproponuje centrala. Z tego, co wiem - jest kilka koncepcji. Jedną z nich jest anulowanie rozgrywek. Inną - chociaż tak sportowo nie do końca dobrą - byłoby rozwiązanie, w którym cztery zespoły z każdej grupy 3 ligi awansują do 2 ligi. Wtedy zostanie stworzona druga grupa, tak było już kilka lat temu. A po roku ją zredukować. Myślę, że byłaby to szansa dla zespołów, żeby w 2 lidze się pokazać i próbować utrzymać. Dla nas byłoby to super rozwiązanie, bo na 100-lecie klubu zaliczylibyśmy awans. To byłaby fajna sprawa, ale od nas ona nie zależy.
Ale rozmawiał pan z władzami Śląskiego Związku Piłki Nożnej, który pyta o zdanie prezesów klubów?
Tak. Dla nas opcja z tym, że awansują 4 zespoły jest rewelacyjna. Śląski związek pytał też o rozgrywki młodzieżowe. Daliśmy taką propozycję, że jeżeli wrócimy w końcówce sezonu do grania, to w tabelach, gdzie jest 8 zespołów, przynajmniej zagrał każdy z każdym. Wtedy miałoby to jakiś sens sportowo. W tabelach zaś, gdzie jest 16 czy 18 zespołów, można podzielić je na pół i też zagrać każdy z każdym. To na razie pomysły i gdybanie, bo nie wiemy, co nam życie przyniesie. Pandemia może nam całkowicie przekreślić sezon i tak prawdopodobnie będzie.
A jak teraz wygląda praca prezesa Ruchu?
Dziś akurat byłem w klubie. Większość czasu pracuję jednak z domu. Myślimy już o następnych sezonach. Nawet w tym trudnym momencie staramy się przedłużać z zawodnikami kontrakty, patrząc właśnie już do przodu. Chcemy mieć ustabilizowaną kadrę, żeby co pół roku nie było jej wietrzenia. Przedłużymy między innymi umowę z Jakubem Nowakiem. Chłopak zerwał więzadła krzyżowe, a kontrakt ma do czerwca. Nie chcemy go zostawić. Chcę żeby mógł spokojnie się leczyć, wrócić do gry i miał pewność, że na niego czekamy.
"Kopa" w pracy dają też chyba kibice, którzy - mimo że klub nie gra - kupili ponad 2 tysiące wejściówek na wirtualne spotkanie?
Oczywiście. To jest coś, co teraz najbardziej motywuje mnie do pracy. Każdy jest gdzieś podłamany tą całą sytuacją, bo trzeba siedzieć w domu. Nie wiadomo, co będzie z pracą itd. A tu kibice pokazują, że - nawet w trudnym dla nich samych czasie - Ruch jest bardzo ważny. Takie zachowanie jest dla klubu i jego pracowników jak tlen. To pokazuje też, że osobno możemy dużo, ale razem - my, ludzie pracujący w klubie, piłkarze, cały zespół i kibice - możemy wszystko. Wielkie ukłony i podziękowania dla fanów, którzy wsparli nas w ten sposób i w każdy inny - jak chociażby poprzez aplikację. (Ruch Chorzów w grudniu zaprezentował specjalną aplikacje mobilną, która służby do komunikacji z kibicami, ale daje także możliwość finansowego wsparcia klubu - przyp. red)