Epidemia koronawirusa niebawem się zakończy, ale wróci ponownie pod koniec roku i zostanie opanowana dopiero wówczas, gdy pojawi się szczepionka – przewiduje najnowsza prognoza banku inwestycyjnego Morgan Stanley. Ma być też w sumie znacznie więcej zakażonych – 1,4 mln – a nie 200 tys., jak twierdzono jeszcze przed miesiącem.
Te przewidywania są bardzo dynamiczne. Opublikowane właśnie przez Morgan Stanley, który doradza również rządom i instytucjom finansowym, opierają się na modelach w poszczególnych stanach USA i danych, które stamtąd spływają.
Zła informacja jest jednak taka, że naukowcy, którzy przygotowali nowe prognozy, spodziewają się kilkukrotnego wzrostu liczby zakażonych - do 1,4 mln osób.
Skąd tak drastyczny przyrost?
Specjaliści nie mają wątpliwości, że kluczowe w powrocie do normalności będzie wynalezienie szczepionki (jest to zakładane na początek przyszłego roku), stworzenie odpowiednich testów odpornościowych, ale też ustabilizowanie się systemu opieki zdrowotnej, który w obecnej sytuacji bardzo dużej liczby osób zakażonych i znajdujących się na intensywnej terapii często jest na granicy wydolności. Problemem jest również niedostosowanie się do zakazu kwarantanny.
Co więcej, zgodnie z przewidywaniami, bardzo prawdopodobna jest również kolejna fala epidemii, która może zacząć się pod koniec roku, w listopadzie, wraz z ochłodzeniem pogody.