Jak to możliwe, że książę Karol i księżna Kamila mieli badania pomimo zapewnień brytyjskiej służby zdrowia, że testy będą robione tylko pacjentom w szpitalach? To pytanie zadaje dziś rano dziennik "Daily Mail".
Autor: Piotr Jackowski
Jak pisze gazeta, wczoraj medycy z Aberdeenshire w Szkocji pobrali wymaz od 71-letniego następcy tronu, choć książę Karol ma łagodne objawy COVID-19. Testy przeszła również jego żona, 72-letnia księżna Kamila, choć w ogóle nie ma objawów. W jej przypadku okazało się, że jest zdrowa.
Tymczasem na stronach internetowych szkockiej służby zdrowia zapisano, że testy na obecność koronawirusa przeprowadza się tylko u osób mających poważne symptomy choroby, które kwalifikują się do leczenia szpitalnego. Jak zauważa "Daily Mail", oznacza to, że do badań nie są uprawnieni nawet pracownicy służby zdrowia mający objawy infekcji.
Wszystko wskazuje na to, że książę Karol zaraził się dwa tygodnie temu. 10 marca spotkał się z księciem Albertem II, regentem Księstwa Monako. Kilka dni temu okazało się, że władca ma koronawirusa.
Dwa dni po spotkaniu z Albertem Karol odwiedził swoją matkę, królową Elżbietę II. Rodzi to niepewność, co do stanu zdrowia monarchini. Na razie jednak służby prasowe królowej nie informują, czy Elżbieta II też przeszła badania.