Groźby atomowego ataku na USA formułowane przez władze w Phenianie wywołały pytania o to, jaką konkretnie ilością broni nuklearnej dysponuje Kim Dzong Un. Eksperci nie mogą w tej kwestii polegać na jednoznacznych i potwierdzonych dalej, dlatego zmuszeni są do spekulacji na temat zasięgu ewentualnego ataku.
To, jak duże postępy poczyniła koreańska armia w kwestii broni nuklearnej, wie dokładnie zapewne tylko nieliczna grupa tamtejszych specjalistów. David Albright z Instytutu Nauki i Bezpieczeństwa Międzynarodowego nie wyklucza, że Korea Północna ma już możliwość wyposażania w głowice nuklearne rakiet Rodong o zasięgu 1280 km. W raporcie, opublikowanym po północnokoreańskiej próbie nuklearnej z lutego zastrzega jednak, że nie zostało to jeszcze potwierdzone. Zwrócił też uwagę na fakt, że niezawodność takich głowic pozostaje niewiadomą.
Siegfried Hecker z Centrum Międzynarodowego Bezpieczeństwa i Współpracy na Uniwersytecie Stanforda nie sądzi, by Phenian zdołał już skonstruować głowicę nuklearną do rakiety międzykontynentalnej. Jednak nawet on, choć był w Korei Północnej siedem razy i miał dostęp do tamtejszych obiektów nuklearnych, nie ma w tej kwestii żadnej pewności.
Analitycy militarni amerykańskiej telewizji NBC News przestrzegają przed lekceważeniem gróźb nuklearnych Korei Północnej. Według ich szacunków, reżim Kim Dzong Una może już posiadać już kilkadziesiąt głowic atomowych. Eksperci sugerują, że na razie umieścić tylko na rakietach średniego zasięgu, ale już pracuje nad budową głowic przeznaczonych do rakiet międzykontynentalnych.
Zdaniem naukowców cytowanych przez Associated Press, trzecia północnokoreańska próba nuklearna, którą przeprowadzono 12 lutego, była najprawdopodobniej kolejnym krokiem na drodze do miniaturyzacji ładunków nuklearnych. Eksperci wskazują, że łatwiej jest skonstruować głowicę jądrową przenoszoną przez rakiety krótszego zasięgu niż głowicę dla międzykontynentalnego pocisku rakietowego, który mógłby zagrozić Stanom Zjednoczonym.
(mn)