Inspektorzy Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) w środę po raz drugi odwiedzili miasto Duma w sąsiadującym z Damaszkiem regionie Wschodniej Guty, gdzie ponownie pobrali próbki w związku z podejrzeniami, że syryjski reżim dokonał tam ataku chemicznego.
Dzisiaj ekipa przybyła w drugie miejsce w Dumie. Ponownie zebrała tam próbki - napisała OPCW w oświadczeniu. Próbki zostaną teraz przesłane do laboratorium w Rijswijk w Holandii do analizy.
Badania mają umożliwić wyjaśnienie, czy 7 kwietnia w Dumie doszło do ataku z użyciem gazu trującego, o co państwa zachodnie oskarżają reżim prezydenta Syrii Baszara al-Assada, którego wspiera Moskwa. W ataku miało zginąć co najmniej 40 osób.
Po raz pierwszy eksperci OPCW pobrali próbki w Dumie w sobotę. Wcześniej przez kilka dni nie byli w stanie dostać się do miasta z powodów bezpieczeństwa. Do Damaszku eksperci przybyli 14 kwietnia, tydzień po domniemanym ataku chemicznym.
Z kolei szef sztabu operacyjnego rosyjskich sił zbrojnych generał Siergiej Rudskoj stwierdził na konferencji prasowej, że w centrum badawczym Barza w Damaszku - które zostało zbombardowane przez USA - inspektorzy nie znaleźli śladów broni chemicznej. Według Amerykanów w ośrodku miały być produkowane substancje trujące.
Agencje przypominają, że OPCW nie ma mandatu, by obarczyć którąś ze stron winą za atak. Mandat wspólnej misji OPCW i ONZ, która badała takie ataki, wygasł, a Rosja zablokowała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ jego odnowienie.
Ta wspólna misja ONZ i OPCW ustaliła w 2016 roku, że syryjskie siły rządowe trzykrotnie użyły chloru jako broni chemicznej.
(az)