Po raz pierwszy w oficjalny dokument Parlamentu Europejskiego udało się wpisać słowo "ludobójstwo" w odniesieniu do Katynia. To niewątpliwie sukces polskich eurodeputowanych.
Samo oświadczenie nie jest prawnie wiążące. To tylko stanowisko Delegacji ds. Rosji, a nie całego Parlamentu Europejskiego. Jednak polscy eurodeputowani już zapowiedzieli, że będą walczyć dalej i zabiegać, by cały PE przyjął rezolucję w tej sprawie.
Użycie słowa "ludobójstwo" ma z jednej strony znaczenie dla określenia prawdy historycznej, a z drugiej - może mieć konkretne konsekwencje prawne. Eurodeputowani dali do ręki polskiej dyplomacji poważny argument w rozmowach z Rosją o Katyniu. Daje to możliwość dochodzenia roszczeń, dochodzenia praw rodzin, których bliscy tam zginęli. Im się to po prostu - do licha ciężkiego - należy - mówi autor oświadczenia Marek Migalski.
Oświadczenie wykazało także jedność polskich eurodeputowanych w ważnych narodowych sprawach. Politycy zdołali się porozumieć mimo różnic partyjnych.
Początkowo Katyń miał być nazwany "ludobójstwem" bez żadnych dodatkowych określeń. Jednak opór był zbyt duży. Ostatecznie polscy eurodeputowani poddali pod głosowanie tekst kompromisowy, który przypomina uchwałę sejmową z września ubiegłego roku. Upamiętniała ona agresję Związku Radzieckiego na Polskę.
Do tej uchwały niedawno nawiązał szef Europarlamentu Jerzy Buzek. W kompromisowym tekście mowa jest o zbrodni wojennej mającej charakter ludobójstwa.